Wygląda na to, że bolid oklejony reklamami PKN Orlen, PKO, PZU, KGHM i paroma innymi potrzebuje regeneracji i podrasowania ze strony mechaników.
Pytanie, czy będzie to tylko wymiana gum na miękka mieszankę?
"(...) łatwo mógł go rozpoznać po tym, jak reaguje na kaprysy Fortuny. Dać mu łut szczęścia a będzie przekonany, że podbił świat; najmniejsze niepowodzenie wtrąci go jednak w najczarniejszą rozpacz. Tam gdzie Rzymianin obliczał prawdopodobieństwa, układał sensowne plany i trzymał się ich na dobre i złe, nieszczęsny dzikus miotany był na lewo i prawo przez nurt wydarzeń..."
Wygląda na to, że bolid oklejony reklamami PKN Orlen, PKO, PZU, KGHM i paroma innymi potrzebuje regeneracji i podrasowania ze strony mechaników.
Pytanie, czy będzie to tylko wymiana gum na miękka mieszankę?
Jaki wpływ na rynki miały Wielkie Wojny XX w.? Wyraźny ale niejednoznaczny.
Rynek amerykański był bardzo wrażliwy na doniesienia z frontu. A jednak punkty zwrotne nie miały swych odpowiedników w realnych wydarzeniach, były po prostu spekulacją graczy. Wydaje się że wojna w izolacji ma bardzo pozytywny wpływ na gospodarkę, jak tyko pojawia się bezpośrednie zagrożenie kapitał szybko się ulatnia. Na tle wydarzeń ekonomicznych Wojny rysowały się jedynie jako istotne zmarszczki - tragiczne w skutkach konflikty nie dorosły nigdy do pięt sztormom depresji lat 30-tych. Percepcja ludzkiej wrażliwości jest bardzo odmienna od rynkowej logiki.
Poniżej interpretacja fal od pandemicznego odbicia do dzisiaj. Obecnie uważam, że koniec końców rynek próbował wyrysować 5-cio falową strukturę napędzaną gospodarczą niepewnością (wspinaczka po ścianie strachu), jak i nadzieją na odbicie gospodarki, nakręcenie sprzedaży, pobudzenie popytu, które dałyby przedsiębiorstwom tak bardzo potrzebny zdrowy, operacyjny, profitowy boost. Ba, nawet mu się to udało, jednak ostateczny ruch załamał się pod ciężarem niefortunnego, niespodziewanego obrotu spraw na wschód od Polski.
Czasy prostolinijnych rynków, nienaruszalnych ekonomicznych paradygmatów, przewidywalnych reakcji ekonomistów, łatwych analiz, czytelnych impulsów i książkowych korekt skończyły się na dobre. Od tego czasu świętości zostały obalone, przepływy kapitałów zakłócone, handel oddany w ręce maszyn a świat ugina się ostatnio coraz bardziej pod ciężarem nieobliczalnych wydarzeń. W samym ich sercu znalazła się Polska.
Jak traktować kilkunastoletnią korektę gdy w wokół wyceny aktywów szybują. Jak interpretować uporczywe niedoszacowanie spółek zaklętych na jednocyfrowych poziomach P/E. A w szczególności jak stawić czoła i miarodajnie wycenić bezprecedensowe wydarzenia takie jak globalna pandemia czy pełnoskalowa wojna pod granicą państwa. Awersja do akceptacji złych zdarzeń wykraczających poza codzienną wyobraźnię człowieka znajduje odwzorowanie w pełnych traumy wykresach. Elliot nigdy nie brał podobnych czynników pod uwagę, nie mógł. Nie było w jego historii możliwości poddania TFE tak drastycznym stress-testom. Dzieje się to dopiero teraz, na naszych oczach. Dlatego dzisiaj nie mam odpowiedzi na to co się wydarzy i nie zamierzam jej szukać. Skala wydarzeń przytłoczyła mnie.
Spektakularna wyprzedaż, której wygodnym pretekstem stał się mutujący patogen, nie przekreśliła scenariusza trójkąta w iv. Nie odsyłam więc poprzedniego wpisu do annałów. Zamierzam go nadal śledzić. Niemniej, pewne niuanse podważają jego zasadność i przechylają szalę na stronę alternatywy z szybkim zygzakiem w 'iv' i krótką falą 'v' kończącą całą '3'. Przede wszystkim chodzi tu o wartościową rozpiętość ostatniego ruchu, który przewyższył konstrukcję z początku roku i niemal sprowadził cenę w jej terytorium. Tak więc technicznie, trójkąt (biegnący, rozszerzający się) nie został zanegowany. Praktycznie, jego moce sprawcze zostały ukrócone. Niemniej wzorce psychologiczne inwestorów niewiele się zmieniły i niezależnie od pewnych przesunięć w nastrojach, powinny rysować zbliżone konstrukcje.
Początkowo planowałem zrobić większy wpis z nawiązaniem do konfiguracji fal Elliota na MSCI Emerging Markets. Pomimo awansowania Polski do grupy gospodarek rozwiniętych przez FTSE Russell ta wciąż jest przez większość instytucji zaliczana do grona gospodarek goniących za stawką. I tak Polska wrzucona do wspólnego koszyka powinna dalej podążać za popytem banków i funduszy kupujących koszykowo spółki Chińskie, Tajwańskie, Płd. Koreańskie, Malezyjskie, Indonezyjskie, Południowo Afrykańskie, Tureckie, Rosyjskie, Węgierskie, Czeskie, Meksykańskie, Brazylijskie, itd. Z braku czasu, póki co jednak wrzucam tylko szybką aktualizację fal na naszym benchmarku. Wspomnianą analizę i płynące z niej wnioski przedstawię przy innej okazji.
Od ostatniego wpisu W20 "dołożył" już połowę z czterech oczekiwanych "piątek": [v] oraz (v). Coraz więcej wskazuje na to, że tamte, są już kompletne i pozostły tylko dwie: v i 5. Na szczęście każda kolejna będzie górowała rozpiętością czasową i cenową nad poprzednią. Droga do końca więc jeszcze daleka. Z całą pewnością nie będą jedynie dostarczać glukozy do podtrzymania mizernych ostatnio funkcji życiowych.
iii nie rozwinęła się tak optymistycznie jak zakładałem, co każe przypuszczać, że również v będzie dość nieokazała. Na pewno zaś krótsza niż iii, która była słabsza od i (choć koniec iii nie został jeszcze formalnie potwierdzony, póki co operam się na wstępnych przesłankach). Techniczny opór na poziomie 2.300 całkowicie sparaliżował wcześniejszy wybujały impet. Jakby rynek sam przestraszył się swojej wewnętrznej siły, której przebłysk przez chwilę zobaczyliśmy w wąłej superfali i skompresował całą serię kończących "piątek".
Po kolejnym, trzecim z rzędu odpartym ataku, wiele wskazuje na to, że tym razem rynek skapituluje i wycofa się na okopane pozycje w rejonie 2.150 - 2.200 pkt. Forma korekty z powodu problematycznej ii pozostaje dla mnie zagadką (może być prostym, płytkim zygzakiem albo płaską lub kombinacją płaska + zygzak lub zygzak + trójkąt, etc.). Czerwoną linię na obrazku należy więc traktować symbolicznie. Tak czy inaczej charakterystyczne na tym etapie "buy the dip" nie pozwoli na mocniejszą przecenę. Na ten moment neutralna projekcja zasięgu v i całej 3 wypada w rejonie 2.500 pkt.; 2.400 byłoby już ostrzeżeniem przed większymi, lokalnymi problemami.
Na szczęście 3. już obecnie jest dłuższa od 1. co daje nadzieję na długą 5. Niemniej, jeśli w opisywanym scenariuszu, który jest nieco mniej optymistyczny od śledzonego przeze mnie wcześniej, 3. osiągnie swe apogeum w zakładanym punkcie ~2.500 pkt., po czym nastąpi cofnięcie w 4. do poziomu podfali iv, czyli w rejon 2.250 pkt., to zakładając że 5. będzie równa 61,8% fali 1., koniec całego impulsu wypadnie w rejonie 3.000 pkt. Potrzeba by 5. niemal równie długiej co 1., aby wyjściowy scenariusz 3.300 pkt. się zmaterializował. Taka proporcja w zestawieniu z najdłuższą 3. należy do rzadkości.
Wakacyjną konsolidację traktuję jak rześki powiew budzącego z wybujałych marzeń wiatru, swoisty podmuch realizmu. W jego aurze zamykanie długoterminowych pozycji na funduszach akcyjnych, PPK, itp. i ochrona zysków w rejonie 3.000 pkt. może się okazać dobrym posunięciem. Niemniej ciągle istnieje możliwość, że rozwijający się impuls nie jest finałem dużej płaskiej formacji (od 2009 r.) a okaże się autonomiczną strukturą, która po korekcie wyniesie indeks W20 na historyczne szczyty. Warto tu będzie obserwować wewnętrzną strukturę impulsu a w szczególności to jak w przyszłości zachowa się fala 4. (już 2., która była złożonym, potrójnym zygzakiem daje mi do myślenia, podobnie jak niespotykane w historii wolumeny obrotów). Jeśli reguła zmienności zostanie zachowana będę interpretował to jako kolejny dobry sygnał. Ten płynący z MSCI EM już się zmaterializował. Ale o tym, jak już wspomniałem - innym razem.
Powodzenia!
Od rozpoczęcia fali 3. wolumen za każdym razem (z wyjątkiem grudnia) potwierdzał kierunek. Podobnie powinno być tym razem. Dlatego pomimo niejasnej formy odbicia uważam [iv] za kompletną (zniosła precyzyjnie 38,2% fali [iii]).
Powodzenia!