sobota, 2 kwietnia 2016

Quo vadis W20?

Od jutra dostępny będzie nowy RAPORT. Znajdzie się w nim dużo na temat kierującego naszym rynkiem impulsu tracącego już powoli siły w tym trwającym ponad 2 miesiące biegu z przeszkodami. Zostanie rozmontowany - rozebrany do ostatniej śrubki - a przyparty do muru, zdradzi swe skrzętnie skrywane tajemnice i przyszłe zamiary.

I to nie wszystko.


Warunki depozytowe jak poprzednio - ustalone asymetrycznie z korzyścią dla klienta :).

środa, 23 marca 2016

Rysa na szkle

Igrająca z graczami korekta, która właśnie przepuszcza zmasowany szturm na nasz rynek, wychodzi swą osobowością poza schemat oczekiwanych przeze mnie przyspieszających fal motywu i coraz płytszych ruchów kontrujących 1. falę hossy. W związku z naruszeniem spójności śledzonego przeze mnie obrazu rynku przedstawiam teoretyczny scenariusz, w którym na chwilę powrócę do hipotezy "trzeciego zygzaka" w fali II. Nie oznacza to, że ta niewielka niezgodność zmienia moje podejście do rynku. Raczej przypomina jak niesfornie powiązana sprzecznymi interesami grupa potrafi czasem się zachować. Idea ta ma też sporo zwolenników.

Uważam, że nie ma powodów oczekiwać by rynek, który na początku roku oparł się precyzyjnie o bardzo mocne wsparcie, miał wyznaczyć wkrótce nowe minimum. Do pokazanego na rysunku scenariusza podchodzę więc sceptycznie. Gdyby to jednak miało nastąpić, to trzeci zygzak raczej tylko wyrównałby ekstremum wyznaczone przez swojego poprzednika. Jeżeli nie, wtedy moja uwaga skierowałaby się w kierunku 88,6% zniesienia fali I.


Ewentualna fala XX mogłaby być płaska. Dotychczasowy ruch od dna liczy sobie 11 fal a więc przypomina jak na razie(!) potrójny zygzak, którego kolejne składowe są coraz krótsze i tym samym tworzyłby on część A konstrukcji XX. Jeszcze parę godzin temu liczyłem po cichu na przyspieszenie wzrostów i swoisty morphing tego złożonego zygzaka w wielokrotnie wydłużony impuls, jednak rynek, na razie na to wygląda, zdecydował inaczej. Choć może powinienem napisać, że wygląda na to "w tym momencie"; a jak wiadomo poddawanie się nastrojowi dnia i jego ekstrapolacja na przyszłość jest na giełdzie zazwyczaj złym pomysłem ;).

Oczywiście póki co to wszystko, to tylko alternatywna i moim zdaniem mało wiarygodna wizja zdarzeń. Piszę o tym bardziej pro forma. Osobiście nadal widzę w całym ruchu od połowy stycznia dość zagmatwaną konstrukcję impulsu, choć dziś już prostszego a więc i potencjalnie słabszego jak jeszcze wczoraj. Popołudniowa, błyskawiczna i nieco apokaliptyczna fala, która właśnie zmiata wszelki krótkoterminowy optymizm z rynku każe ewentualność przedstawionego scenariusza traktować z pewnym, acz bardzo ograniczonym zaufaniem.
 
Kluczowy opór:
  • 1.969,36 (zanegowanie opisanego scenariusza - oczekiwane przeze mnie najpóźniej do prima aprilis).
Kluczowe wsparcia:
  • 1.929 - już nadszarpnięte! ouch! (praktyczne, wstępne potwierdzenie przedstawionego scenariusza), 
  • 1.895,41 (teoretyczne potwierdzenie scenariusza).

sobota, 5 marca 2016

Czas rozliczeń

Tak wyglądała 11. - przedostatnia strona "RAPORTU NR 1" sporządzonego przeze mnie 14. lutego. Wyjaśniałem tu zasady dotyczące kontrowersyjnych kwestii zwrotu depozytu i warunków zamiany w koszt dla klienta, wskazywałem "rekomendowane"* zachowania oraz objaśniałem hierarchię fal.


Jak widać warunki depozytowe zostały ustalone tak, że klient otrzymałby zwrot już przy 35 punktach spadku, który wystarczyłby, aby zanegować opisane projekcje: wiodącą i alternatywną, natomiast kosztem stałby się dopiero przy wzroście o 109 punktów, jako że w dniu zamknięcia RAPORTU WIG20 wskazywał 1765,53 pkt.

RAPORT został sporządzony "w przededniu" oczekiwanego przez mnie znaczącego wybicia. Jak to opisywałem w poście:

"Najbliższe dni przyniosą zdecydowaną zmianę w postępowaniu inwestorów, a wraz z nią WIG20 ocknie się z dominującej w ostatnich tygodniach niepewności."

Układ fal był tak jednoznaczny, że wręcz "gwarantował" wzrost do poziomu minimum 1.875 pkt.!

Na 7. stronie RAPORTU piszę m.in.:

"Centralna część tego impulsu będzie SUPERFALĄ. Rozwinie się ona po sforsowaniu szczytu fali (i). Nastąpi to pod postacią długiej zielonej świecy i będzie znakomitym momentem do zajmowania długich pozycji na KONTRAKTACH, opcjach typu CALL a także krótkich na opcjach typu PUT."

Jednak nie do końca spełniło się to czego oczekiwałem. Materializacja prawdziwej wg mojej definicji superfali nie nastąpiła, co jest istotną przesłanką i nie pozostaje bez wpływu na przyszłość trendu. Ścieżka, którą obierze indeks w dłuższej perspektywie czasu będzie więc zmodyfikowana w stosunku do projektowanej przez mnie w pierwszym RAPORCIE. Niemniej świeca z 17. lutego była całkiem pokaźna - najdłuższa od 1050 sesji (w pewnym więc sensie fala była "super" :)).

W poniedziałek 15. lutego w komentarzu do własnego posta podsunąłem moim czytelnikom jeszcze jedną, ostatnią podpowiedź: 


W środę indeks W20 zamknął się na poziomie 1.848 pkt.

Wszystko to licząc od momentu "sforsowania szczytu fali (i)", co uważałem za optymalny moment dla otwarcia pozycji, do osiągnięcia wyznaczonego "minimalnego poziomu docelowego", przełożyło się bezpośrednio na 70 punktów zysku na kontraktach. Pojedynczy kontrakt dawał więc 1.400 zł zysku. W rzeczywistości indeks osiągnął pułap maksymalny 1.883 pkt... 8 punktów powyżej wyznaczonej w rezerwowym scenariuszu granicy.

Osobiście uważałem jednak, że marnotrawstwem byłoby rozmienianie unikalnych, bardzo optymistycznych warunków rynkowych na drobne, dlatego skupiłem się w tym czasie na grze opcjami CALL serii B i C. W ciągu paru sesji pozycje długie dały zysk bezwzględny >300%. Jak widać pisząc uprzednio o trzycyfrowych zyskach z opcji nie uciekałem się wcale do rozbudzających wyobraźnię trików, ale właśnie wspomniałem o tym dostrzegając już wtedy nieuchronny tok rozwoju zdarzeń. Niestety nawet mi (to już koniec samouwielbienia ;)) nie udało się wykorzystać potencjału w pełni, gdyż opcje B z racji przedwczesnego zakupu, bliskiego dnia rozliczenia i ekstremalnego ryzyka jakie niosły redukowałem po kosztach a opcje C upłynniłem przegapiając optymalny timing. Niemniej stopa zwrotu osiągnęła bez problemu poziomu ~200%.

...

Jeśli ktoś jest zainteresowany dalszym ciągiem tej historii, której wszyscy jesteśmy uczestnikami a znudziła mu się rola drugoplanowego bohatera ;), można mnie znaleźć pod adresem: mackaronius@gmail.com

* * * * *

* Btw. Moim czytelnikom przypominam, że jestem praktykiem fal Elliotta. W związku z tym:

Prezentowane "rekomendacje" nie opierają się na żadnej profesjonalnej dającej się opisać wzorami matematycznymi metodzie wyceny; nie spełniają też wymienionych w ustawie wymogów i jako takie nie są rekomendacjami w sensie prawnym. Są one jedynie wyrażonymi przez autora opiniami, opierającymi się tylko i wyłącznie na subiektywnej wiedzy i doświadczeniu autora. 

Określenia "rekomendacja" nie należy rozumieć jako tożsamego ze zdefiniowanym w adekwatnym akcie prawnym znaczeniu a jedynie jako sformułowanie języka polskiego równoznaczne znaczeniowo i zamienne z pojęciami takimi jak: "opinia", "ocena", "nastawienie", czy "wskazówka"

Autor nie ma żadnego interesu w przekonywaniu czytelników do zajmowania takiej czy innej pozycji na jakimkolwiek instrumencie finansowym.

piątek, 4 marca 2016

EM = divErging Markets

Goldman Sachs opublikował niedawno analizę aktualnej sytuacji rynkowej połączoną z prognozami na rok 2016. Opracowany przez departament ISG rozbudowany raport skupia się głównie na rynku amerykańskim, jednak porusza również temat inwestycji w obszarze innych rynków, w tym "emerging markets". I właśnie ten aspekt przykuł w szczególności moją uwagę i skłonił do napisania tego krótkiego tekstu.

Termin został ukuty w latach '80 przez Bank Światowy, przetrwał jakimś cudem do dziś i ma się wciąż świetnie. Wtedy jednak świat miał zupełnie inne oblicze. Azjatyckie tygrysy dopiero dobijały się do drzwi zindustrializowanego świata, państwa bloku sowieckiego rozwijały się prężnie, ale tylko w ramach socrealistycznej rzeczywistości uwolnionej od wzajemnej konkurencji, dla Chin zaś perspektywa supermocarstwa była odległą mrzonką, a państwo bardziej niż na rozwoju skupiało swoje siły na podtrzymaniu wewnętrznej spójności.

Trzydzieści lat później Chiny są blisko przejęcia od USA roli światowego imperium, państwa Europy środkowo - wschodniej zmieniły blok operacyjny i rosną w jego ramach w siłę gospodarczą i polityczną a komputery, telefony i cała elektronika z Korei Południowej (Samsung, LG) czy Tajwanu (ASUS, Acer, HTC) dawno prześcignęła pod względem innowacji, jakości i opłacalności tę produkowaną w kraju kwitnącej wiśni (Sony, Sharp, Toshiba, Panasonic, JVC, Sanyo, Hitachi). Tylko pojęcie "rynków wschodzących", tak bezrefleksyjnie nadużywane również w raporcie GS, nie za bardzo chce się poddać ewolucji.


Powyżej można zobaczyć zestawienie wybranych przeze mnie gospodarek, zaliczanych powszechnie do grona "rynków wschodzących". Jak widać zróżnicowanie w ramach tej klasyfikacji jest ogromne. Wystarczy pobieżna analiza tabeli by zauważyć jak bardzo brakuje konsekwencji w wyborze członków grupy, która w tym świetle wydaje się być bardzo sztucznym tworem. W związku z tym zupełnie chybiona musi być próba analizy np.: rynku polskich akcji, względnej siły rosyjskiego rubla, zdolności wytwórczych przemysłu egipskiego czy zależności dochodu narodowego Tajwanu od globalnych cen surowców poprzez upraszczającą sprawę do poziomu absurdu, grupową analizę ekonomiczną państw powiązanych w ramach indeksu MSCI. Będzie to jak próba szczegółowego zbadania konkretnego zjawiska fizycznego na drodze obserwacji przez soczewkę rozpraszającą.

Na szczęście istnieją inne, elastyczne i lepiej dopasowane do rzeczywistości struktury. Na przeciw problemom spróbował wyjść np. wspominany Goldman Sachs, który ukuł w 2001 r. pojęcie BRIC. Przy czym zupełnie bezpodstawna jest modyfikacja akronimu do postaci BRICS (+ South Africa) (patrz: tabela). Lepiej już wygląda BRICM (+ Mexico), który nie przyjął się tylko dlatego, że nie wygląda już tak zgrabnie (BRIC - fonetycznie brzmi jak "brick" - cegła, BRICS - cegły). Inne interesujące zestawienia to: EAGLES (+ EAGLES Nest), CIVETS czy Next11. Najciekawiej w tym towarzystwie wyglądają "ORŁY" + "ORLE Gniazdo" zbierające głównie dość mocno ze sobą związane państwa Azji (Polska, jako jedyny czysto europejski przedstawiciel zaliczana jest do "Gniazda" i tym samym pretenduje do "ORŁÓW"). Niemniej również to rozwiązanie nadmiernie upraszcza sytuację i każdy, kto na drodze analizy wyników grupy utożsami je z wynikami konkretnego reprezentanta popełni poważny błąd.

Być może pora więc oderwać się od przestarzałych, stygmatyzujących i niemiarodajnych definicji upraszczających na siłę światopogląd. Ile razy słyszeliśmy, że dla inwestorów globalnych Polska to "rynek wschodzący" i jej indywidualna pozycja na tle reszty grupy jest nieistotna. Tylko ile nasz kraj ma naprawdę wspólnego z Rosją, Chinami, Meksykiem, Filipinami, Tajwanem czy Egiptem... Zamykanie lwa, tygrysa, żbika i kota domowego w jednej klatce to bardzo niemądry pomysł.

sobota, 13 lutego 2016

Płatne usługi

Mijają już 3 lata odkąd zacząłem podsyłać moim czytelnikom małe podpowiedzi, które mam nadzieję skutecznie zwiększały ich szanse w nierównej konfrontacji z rynkiem. Początki były trudne, ale przez te parę lat wytężonej pracy chyba nie będzie przesadą jeśli powiem, że udało mi się osiągnąć poziom, przy którym każda kolejna analiza coraz skuteczniej ubiega rynek i onieśmiela konkurencję ;). Doszedłem jednak do punktu, w  którym nie potrafię już wykrzesać z siebie motywacji by dalej rozdawać moją pracę lekką ręką. Pierwotny zamysł bloga, czyli udoskonalenie moich metod i poszerzenie wiedzy praktycznej (książkowa jest łatwa do zdobycia) na drodze publikowania materiałów, do których każdy miał dostęp i mógł do woli podawać w wątpliwość i krytykować moje rozwiązania, co mnie napędzało do jeszcze większego wysiłku, został spełniony.

Prawdę mówiąc dziś czuję się coraz bardziej zazdrosny o własną pracę, bo jak wycenić np. poniższą symulację. Ile jest warta ta analiza? Setki złotych? Tysiące złotych? Setki tysięcy? Ile mógłbyś zaoszczędzić, a może nawet zarobić ;) stosując się do moich rozwiązań zamiast słuchać swojej intuicji czy też opinii maklerów, których stadne, konformistyczne wypowiedzi to zazwyczaj nic innego jak wyraz aktualnego "mood of the day"?


Muszę  przy tym podkreślić, że nie była to jedna z wielu ścieżek, jaką mógł powędrować indeks, ale wystudiowany przeze mnie i po odrzuceniu wszystkich innych ścieżek uznany za jedyny możliwy wariant zdarzeń... Jak więc wycenić to, że ponad rok temu, kiedy wokół unosiły się odurzające opary wszechogarniającego oczekiwania na dalsze wzrosty, ja z niezachwianą pewnością szukałem poziomu docelowego kilkaset punktów niżej.

Albo kiedy wszyscy czuli się uspokojeni, gdy indeks zawahał się na chwilę na poziomie 2.000 pkt., twierdząc niezachwianie, że magiczna liczba po raz kolejny zaczaruje rynek, tutaj oglądaliście taki obrazek:


który publikowałem wiedząc, że chwilowe zawahanie to tylko zwodniczy manewr i cisza przed burzą, jesteśmy po prostu w oku cyklonu, i że prawdziwa konsolidacja zakończyła się parę miesięcy wcześniej i jest już tylko pozorna, a przed rynkiem równia pochyła.

I ten poziom - kluczowe wsparcie - które tyle razy zaznaczałem na moich analizach grubą zieloną kreską, całkiem precyzyjnie wyznaczone, prawda? ;)... to wsparcie wciąż wygląda obiecująco i... 

... 

No właśnie. 

Od dzisiaj korzystanie z mojej wiedzy i doświadczenia będzie odpłatne. Nie jestem w stanie wygenerować zysków z reklam, gdyż z racji tematyki bloga nie przyciągnę tu opłacalnej rzeszy czytelników. Nie pozyskam instytucjonalnego sponsora, bo poruszam się w wąskiej niszy. Cóż, nie jestem Maffashion ;). Mogę jedynie zaoferować płatne raporty. Cena: 1.000 zł. Dużo? Jeśli wyjąć tę kwotę z kontextu to tak. Jednak w warunkach, w których moje raporty pozwolą na "ugranie" dodatkowych kilkudziesięciu punktów na kontraktach, wygenerowanie dwu-, trzycyfrowego zysku na opcjach i wskażą optymalny moment otwarcia / zamknięcia opartej o akcje pozycji portfelowej, to perspektywa wygląda już inaczej. Raporty oczywiście obejmować będą dłuższy okres czasu, nie będą wychodzić zbyt często i wskazywać będą kierunki na parę tygodni w przód.

Nie każę sobie jednak bezwzględnie płacić za analizy, które choć skuteczne, to jednak zawsze mają wpisane w siebie pewne ryzyko rozbieżności. Uważam, że to byłoby niefair wobec moich klientów. Dlatego koszt raportu będzie wstępnie depozytem przechowywanym na moim koncie. Jeżeli projekcja będzie rażąco niezgodna z rzeczywistością depozyt będzie zwracany. Moi klienci nie będą więc nic ryzykować - mogą jedynie zyskać. I nie jest to pusty marketingowy slogan. Jestem jak najdalszy od tego typu retoryki. Odtąd będę jednak pobierał prowizję od efektów moich analiz, które będą działać na korzyść i zwiększą zyski tych, którzy odważą się skorzystać z oferty.

Wszystko to nie oznacza, że przestanę tu publikować. Nadal będę pisał o tym, co z kształtowaniem się giełdowych kursów jest związane niebezpośrednio. Będę też publikował wyciągi z raportów. Ale będę to robił z poślizgiem. Dużym poślizgiem, przez co nie będą już miały efektywnej wartości predykcyjnej.

Najbliższe dni przyniosą zdecydowaną zmianę w postępowaniu inwestorów, a wraz z nią WIG20 ocknie się z dominującej w ostatnich tygodniach niepewności. Raport, w którym to opisuję będzie gotowy w poniedziałek. Jeżeli ktoś chce wiedzieć w którą stronę i jaką ścieżką podążą notowania, dlaczego tak się stanie, gdzie będą kluczowe węzły trendu i jakie są alternatywy, proszę o kontakt pod adresem: mackaronius@gmail.com. Jeżeli nie - proszę się powstrzymać od lamentów ;). Nie wycofam się z tego pomysłu. Myślę że każdy zgodzi się ze mną, że wiedza, która przekuwa się w wymierne rezultaty zasługuje na to by ją wycenić.

* * * * *

O.K.

To była długa wersja.

Pełna przechwałek i usprawiedliwień ;)

Krótka jest taka:

Od dzisiaj wprowadzam nową usługę

- PŁATNE RAPORTY -

Depozyt: 1.000 zł.

Take it or leave it.

 * * * * *

piątek, 12 lutego 2016

U S Down

Ostatnie dni nie były dla Janet Yellen przyjemne. Chyba nikt na Ziemi nie czekał "piąteczka" z większym utęsknieniem niż ona. Po stoczonych bojach staruszka zasłużyła na weekendowego budwisera i grillowane burgery z sosem barbecue. Postawiona w ogniu krzyżowych pytań broniła bowiem dzielnie, choć trochę bez przekonania i w charakterystycznym dla siebie stylu wypowiedzi robota, który dopiero uczy się składać pojedyncze słowa w bardziej skomplikowane konstrukcje, zmiany kursu polityki stóp procentowych.

Czy tamto posunięcie było dobre? W świetle ówczesnej wiedzy wydawało się racjonalne. Ale dzisiaj moim zdaniem Janet powinna zawiesić sobie na szyi medalik św. Judy, który jest patronem spraw trudnych i beznadziejnych i nosić go odtąd przez długi czas. 


Podejmowanie decyzji na rynkach finansowych jest bardzo trudne i ma niewiele wspólnego z racjonalnością. Wiedzą o tym dobrze "rozsądni" inwestorzy, "błyskotliwi" spekulanci i "profesjonalni" traderzy. Kupowanie na szczytach i sprzedawanie w dołkach i niekończąca się minimalizacja strat przeplatanych epizodami euforycznych triumfów to bowiem dla nich chleb powszedni. Od dzisiaj nie muszą się tego wstydzić, bowiem ich grono powiększyło się o prezesa banku centralnego USA. Janet Yellen jeszcze się werbalnie broni próbując zachować twarz. Na razie jest na etapie zaprzeczenia. To bardzo niewdzięczna pozycja. Wybaczmy jej. W końcu każdemu z nas zdarzyło się kupić na szczycie :).

niedziela, 7 lutego 2016

The three roads to hell (& back)

Below you can see a composition of three different EW counts of S&P500 by two major Elliott waves' analysts: Tony Caldaro and PUG, and one by Goldman Sachs (whose opinion always matters:). I combined their views on a single chart for my readers' convenience.


My commentary is needless I guess. I'm not going to argue with the chart as I have way less experience with US stock market than those guys and therefore will not challenge the counts. I'll only say that I favor the GS' count, which is the scenario that backs my personal view over the optimistic future of WIG20 indice. 

I will wait now and observe. And adjust - if necessary.

środa, 3 lutego 2016

Experyment OEW

Tony Caldaro obok PUGa jest najlepszym znanym mi analitykiem fal. Podczas gdy ten drugi stosuje w swoich metodach bardziej klasyczne podejście do teorii fal Elliotta, pierwszy opracował własną metodologię identyfikacji struktur jedynie opartą o pracę Elliotta. Nazwał ją "Objective Elliott Waves" i zbudował na systemie kwantyfikacji fal w szeregu, w którym każda struktura ma "właściwe" sobie miejsce. Co ciekawe pomimo różnic w podejściu obaj odnotowują rezultaty godne chwały a ich county dają zbliżone projekcje.

Dla przykładu aktualnie obaj są zdania, że S&P500 rysuje dużą korektę trendu rozpoczętego w 2009 r., która wg PUGa powinna zakończyć się w okolicy szczytu z 2007 r. (1.400 - 1.575 pkt.) na przełomie 2016 i 2017 r. podczas gdy Caldaro faworyzuje głębszą (1.100 pkt. [sic!]) i bardziej rozbudowaną korektę zakończoną w roku 2017. Przy czym PUG uważa, że rynek ma do czynienia z korektą płaską i osiągnie ten poziom impulsem C, natomiast Caldaro, tam gdzie PUG dostrzega zakończone już fale A i B płaskiej, widzi załamanie w ostatniej fali trendu wzrostowego i prognozuje spadek w serii trzech zygzaków ABC, które będą niejako tożsame z impulsem PUGa: (abc-(abc)-abc-(abc)-abc) = (1-2-3-4-5).

Nie znam dokładnie metod Caldaro, gdyż udzielane przez niego lekcje nie są ogólnie dostępne. Jednak jedną z podstawowych zaobserwowanych przez mnie kwestii różniących OEW i EW jest podejście do metodologii identyfikacji fal korekcyjnych. Caldaro twierdzi, że rynek zawsze rośnie w układzie 1-2-3-4-5 i zawsze spada A-B-C. Co do trendu (który na pewnym interwale zawsze pozostaje wzrostowy) istnieje pełna zgoda z klasyczną teorią fal. Różnice pojawiają się w przypadku ruchów korygujących (które na pewnym interwale pozostają zawsze tylko i wyłącznie korektą trendu), gdyż te również w swej wewnętrznej istocie komponowane są ZAWSZE i TYLKO z zygzaków. I tak ABC wg Elliotta (PUGa oraz mnie) będzie układem: (1-2-3-4-5) - (a-b-c) - (1-2-3-4-5) natomiast Caldaro będzie w tym miejscu widział: (a-b-c) - ((a)-(b)-(c)) - (a-b-c).

Nie jestem pewny co do tego kto ma rację. Aktualna fala jest pierwszą poważną korektą, która oceniam przez pryzmat fal Elliotta. Niemniej przyznaję, że dostrzegam pewne symptomy poddające w wątpliwość nieco przykurzone wnioski wyciągnięte z odręcznych analiz wykresów i sporządzone na papierze przez Ralpha Elliotta w latach 30. XX w. i przedstawione światu w interpretacji Roberta Prechtera 40 lat później.


Powyżej przedstawiem hipotetyczną analizę opartą o OEW Caldaro. Mam nadzieję, że zrobiłem to poprawnie. Jej piętą achillesową jest zakładany biegnący trójkąt aktualnie się rysujący. Nie wiem czy takie formacje są dopuszczalne przez Caldaro, a poza tym trójkąt powinien rozpocząć się od wyraźnego zygzaka. Tylko dla dobra experymentu i z braku lepszej alternatywy przyjmuję trójkąt za możliwy.

Spadek do poziomu krótkiej zielonej linii a następnie wzrost powyżej krótkiej czerwonej zwiększy prawdopodobieństwo materializacji zarysowanego scenariusza.

Wzrost powyżej 1.908 pkt. go zaneguje i wygeneruje wstępny sygnał powrotu do hossy.

Klasyczną alternatywą i scenariuszem wiodącym pozostaje dla mnie zakończenie fali II 21. stycznia na poziomie 1.657 pkt. i rozwijające się odbicie w konfiguracji: i-ii-(i)-(ii)-... .


- Posłowie - (8.02.2016 r.) -

Dzisiaj Caldaro zasygnalizował coś zupełnie odmiennego od tego, co dotąd uparcie powtarzał. W skrócie: facet jak najbardziej dopuszcza proste korekty ABC o klasycznej budowie 5-3-5, natomiast ruchy o których pisałem i których dotyczył experyment, to po prostu oznaczane klasycznie złożone zygzaki W-X-Y-XX-Z, które on oznacza po swojemu ABC-abc-ABC-abc-ABC. Caldaro prowadzi płatne seminaria i chyba specjalnie wprowadza zamęt by kasować na wyjaśnianiu swoich zmodyfikowanych nieco metod... Cóż, rozczarował mnie.

Experyment do kosza.

środa, 13 stycznia 2016

Pierwsza szansa

Po raz pierwszy odkąd wzrost 2009-2011 zacząłem identyfikować jako I falę hossy a wszystko, co się zaczęło dziać po kwietniu 2011 r. jako korekcyjny szum, jestem zadowolony z wyrysowanego przez wykres WIG20 kształtu oraz osiągniętego poziomu i jestem gotowy uznać całą formację za "być może ukończoną".

I fala wzrostów trwała mizerne, na tle późniejszych przedzielonych okresem superkonsolidacji spadków, 26 miesiący. Gdyby rynek rzeczywiście w poniedziałek wykreślił historyczne dno, o którym pisałem wczoraj w projekcjach na ten rok, to "pasożyt" fali II żerowałaby na "zdrowej tkance" fali I przez 57 miesięcy. W tej konfiguracji fala II trwałaby blisko 2,236 czasu fali I (dokładnie tyle trwałaby, gdyby znalazła swój finał na przełomie marca i kwietnia). Ponadto, choć zniesienie 76,4% fali I rysuje się w rejonie 1.650 pkt., to dotyczy to cen rysowanych świecami OHLC. Natomiast ten sam poziom Fibonacciego w przypadku prostego wykresu cen zamknięcia wypada na poziomie o 50 pkt. wyższym. (Możliwe też, że w końcowych chwilach bessy doszło 18. lub 24. lutego 2009 r. do załamania finałowej fali i rzeczywiste dno znajduje się powyżej pozornego. Niestety dzisiaj nie mam już możliwości udowodnienia tej hipotezy).

Znamienny jest również fakt osiągnięcia przez korektę poziomu istotnej podfali drugiego stopnia, oznaczonej na rysunku jako zielone [ii] na poziomie linii wsparcia. Jej dno wypada na poziomie 1.641 pkt. i stanowi wsparcie dla całego trendu.


Trwająca od maja fala Y również osiągnęła zadowalający mnie wygląd i proporcje. Na poziomie 1.700 pkt. jej składowa C stanowi 1,618 długości A a sama C ma wyraźną pieciofalową budowę, której i oraz v fala składowa są do siebie podobne (obie są szybkie i gwałtowne). Przy rysowaniu ostatniej fali zarysowała się też znacząca dywergencja na wskaźniku dziennego RSI.

Ten bardzo wyraźny pięciofalowy układ fali C to jednocześnie element, który wzbudza moje wątpliwości. Oczekiwałem jakiejś ekstrawagancji szykowanej przez rynek na koniec pięcioletniej korekty, która zwiększyłaby dozę niepewności i utrudniła identyfikację rzeczywistego końca korekty, a tu prosta, standardowa i aż zbyt łatwa do zidentyfikowania piątka. No chyba, że ta niespodzianka wciąż czeka ukryta gdzieś za rogiem.

Alternatywą dla odbicia jest rozwijająca się fala iv, która z prostego zygzaka przeszłaby w płaską lub trójkąt biegnący lub ewentualnie wydłużenie fali v. Jednak zarówno ewentualne b płaskiej jak i trójkąta byłoby znacznie wolniejsze a zresztą prosty zygzak w pełni spełnia wymogi proporcji względem korespondencyjnej fali ii. Bardziej realne jest wydłużenie ostatniej fali, lecz w takim razie indeks spadłby znacznie poniżej 1.650 pkt. A to wyzwoliłoby scenariusz rezerwowy, którego prawdopodobieństwo wystąpienia uważam wciąż za bardzo niskie.

Czy rynek wykorzysta już swą pierwszą realną szansę na odbicie? Ewentualnym wstępnym potwierdzeniem wybudzenia hossy z pięcioletniej hibernacji i powrotu do wzrostów będzie pokonanie poziomu 1.908 pkt.

wtorek, 12 stycznia 2016

2016

To nie są prognozy. Nie będę pisał co mi się wydaje. Nie będę racjonalizował dobierając wygodne argumenty.  Nie będzie jednak też ewentualnego rozgrzeszenia.

Poniżej przedstawiam ubrane w słowa projekcje fal Elliotta bazujące na moich scenariuszach przewodnich. Ograniczam się do czterech instrumentów, które pojawiały się na blogu na przestrzeni minionego roku. Dla kogoś, kto śledził moje artykuły na bieżąco nie wniosą one wiele nowego. Śmiałe, notorycznie stojące w opozycji do głównego nurtu projekcje są tutaj chlebem powszednim a moje nonkonformistyczne spojrzenie na rynki jest powszechnie znane i i nie przeszło ostatnio żadnej rewolucji. Niemniej warto zebrać wszystko do jednego worka i podsumować, szczególnie dla tych, którzy goszczą na Mirażach Fortuny od niedawna.

* * * * *

WIG20 - powrót do hossy -

Indeks 20 polskich molochów giełdowych jest bliski osiągnięcia historycznego ekstremum. Historycznego, ponieważ do wyznaczonego w tym roku minimum notowań nigdy już nie powróci. Poziom ten zostanie osiągnięty w I lub na początku II kwartału, możliwe nawet, że już w styczniu. Styl powrotu do hossy po wyczerpaniu potencjału technicznej wyprzedaży w czasach politycznych perturbacji lecz dobrej koniunktury będzie imponujący, ale nie usłyszymy fanfar. To będzie rok obaw, wątpliwości i przekory. I na tym klasycznym fundamencie hossa znajdzie mocne wsparcie. Na przestrzeni roku nastąpi powrót na 2.300 pkt. Lokomotywą będą wszystkie mocno przecenione sektory, a najmocniej pociągną KGHM i spółki energetyczne, które najbardziej oddaliły się od swej godziwej wyceny. WIG20 przebudzi się po 5 latach głębokiej hibernacji.

*

WIG - kontynuacja hossy -

Indeks sumaryczny polskiej giełdy podobnie jak W20 realizuje falę korekty - falę drugą. Jednak w odróżnieniu od niego jest to fala niższego stopnia. Podczas gdy na W20 w latach 2009 - 2016 skrystalizowały się dwie fale (I-II-...) to tutaj większy optymizm pozwolił na zarysowanie konfiguracji dwóch par fal (I-II-[1-2-...]-...). W świetle scenariusza przewodniego można to zinterpretować dwojako: albo trend na WIGu będzie zawierał w sobie dodatkowe złożenie i będzie znacząco dłuższy od tego na W20, albo też wygaśnie szybciej i tym samym osiągnie swój cel wcześniej. Ponieważ zaś oba trendy powinny być podobne a małe i średnie spółki zawsze wydają się być o krok prze molochami, więc druga opcja wydaje się bardziej realna. Niemniej jest to na razie melodia bardzo odległej przyszłości. Na dziś proporcjonalnie do W20 projektuję, że w perspektywie bieżącego roku WIG powróci w rejon 53.500 pkt.

* * *

S&P500 - redukcja biegu -

W związku z ewidentną ostatnio autonomią lokalnego rynku względem reszty świata nie śledzę tymczasowo zagranicznych indeksów tak szczegółowo. Niemniej kreujący ogólnoświatowe nastroje rynkowe indeks S&P500 zdaje się tkwić od wielu miesięcy w trybie korekty horyzontalnej korespondencyjnej do wertykalnego zygzaka z 2011 r. Aktualnie znajduje się on właściwie na granicy oddzielającej potencjalny trójkąt od np. wydłużonej płaskiej. Pozycja wieloletniego lidera wzrostów odejdzie na dobre w niepamięć. Wraz z postępującym wzrostem kosztów pieniądza kapitał spekulacyjny / inwestycyjny będzie migrować w kierunku Starego Kontynentu. S&P500 zastąpią indeksy europejskie rynków rozwiniętych a w bardziej odległej perspektywie pałeczkę lidera przejmą rynki wschodzące.

*

USD - w górę i w dół -

O walucie amerykańskiej pisałem nie tak dawno temu. Podtrzymuję moją projekcję i jednocześnie zawężam cel do 4,25 - 4,50 zł. Faworyzuję też (trochę asekurancko) dolny przedział. Powszedniejące coraz bardziej opinie co do wartości dolara > 4 zł w tym roku skłaniają do zachowania ostrożności. Wkrótce formacja się wypełni i nastąpi powrót do spadków. To będzie rok konwertowania walut na złotówki i kupowania akcji lub jednostek udziału w funduszach inwestycyjnych. Złotówka się umocni. Na koniec roku USD znów znajdzie się poniżej 4 zł.

* * * * *

Tak złego startu polska giełda (ale nie tylko bo również DJIA) nigdy jeszcze nie zanotowała. W związku z tym oraz z panującym pesymizmem spodziewam się, że przeważające prognozy na bieżący rok będą równie niedobre a przynajmniej mocno wstrzemięźliwe. Podobno w historii naszego młodego parkietu ujemny zwrot z pierwszej sesji roku niejako predestynował cały rok do spadków. Cóż, do takich stwierdzeń należy podchodzić z przymrużeniem oka. W obliczu krótkiej historii naszego parkietu takie wnioski muszą po prostu bazować na niereprezentatywnej próbce. Ale nawet dla giełdy amerykańskiej kierunek pierwszego tygodnia pokrywał się z całym rokiem średnio w zaledwie 66-68%, przy czym w przypadku spadków nie dawał żadnej korelacji (ok. 50%). A trzeba pamiętać, że dla rynków wzrosty są po prostu stanem naturalnym, co w znacznej mierze tłumaczy wspomniane 66-68% i niweluje jego efekt jeszcze bardziej. Jednym słowem: wpływ proroctwa pierwszego dnia/tygodnia/miesiąca można pominąć.

Strach ma wielkie oczy.