niedziela, 2 czerwca 2013

W polskiej jaskini Platona ognisko Elliotta płonie daleko od ściany

Teoria skwantyfikowanych ruchów falowych cen, znana dziś powszechnie jako teoria fal Elliotta, została opracowana w latach '30 XIX w. przez genialnego amerykańskiego księgowego Ralpha Nelsona Elliotta. Jest to bardzo zaskakujące jeśli umiejscowić to w kontekście potężnej korekty jakiemu poddane zostały rynki w tamtym okresie. Niezwykłe, że właśnie z głębin tak mocno dotkniętych próbą skrajnych emocji rynków potrafił Elliott wysnuć trafne i niezmienne od dziesięcioleci wnioski, uporządkować je, opisać i oddać do dyspozycji ambitnym graczom giełdowym.

Jednak, jak każda teoria, również i ta posiada pewne ograniczenia. Bazując na powtarzalnych zachowaniach powiązanych ze sobą grup inwestorów wymaga np. by grupa ta była możliwie szeroka. Chodzi tu nie tylko o to by była liczna ale też zdywersyfikowana a więc aby tworzyły ją grupy inwestorów i spekulantów, insiderów i graczy niezainteresowanych, instytucje oraz gracze jednostkowi, krajowi i zagraniczni, profesjonaliści i "leszcze". Ważne też, by żadna z tych grup nie dominowała nad pozostałymi zyskując przewagę koncentracji kapitału czy metodyki postępowania.

Kolejnym ograniczeniem jest struktura portfela na którym oparta jest interpretacja struktur falowych. Im bardziej reprezentatywna będzie ta grupa tym bardziej wiarygodną interpretację można będzie otrzymać. Grupa ta nie musi przy tym być bardzo liczna, czego przykładem jest klasyczna średnia rynkowa Dow Jones Industrial Average składająca się z zaledwie 30 (skrajnie płynnych) spółek, które jednak dając bardzo przekrojowy wgląd w amerykańską gospodarkę, rysują od lat pejzaż fal co najmniej równie wiarygodnych jak Standards and Poors 500!

Ostatnim ograniczeniem o którym muszę wspomnieć jest wymóg równowagi dostępu kapitału do dwóch rządzących rynkami stron dystrybucji: popytu i podaży. Rynek, na którym strona podażowa jest upośledzona w skutek utrudnień w rozwiązaniach tzw. "krótkiej sprzedaży" (pożyczka akcji i ich sprzedaż z zamiarem późniejszego odkupienia po niższej cenie i ich zwrotu po cenie pożyczki + prowizja) nie może być w pełni efektywny, a więc nie będzie odzwierciedlał ruchów falowych w ich najpełniejszej, najzdrowszej formie.

*   *   *   *   *

WIG20 nie spełnia żadnego z powyższych wymogów. Ograniczając znacznie efektywność teorii, nie przekreśla to całkowicie zdolności do właściwej interpretacji "upośledzonych" struktur falowych. Czasem też  podrzucane bywa "technikom" kukułcze jajo w postaci np. odciętej od kursu dywidendy. Nie jest to zazwyczaj wielkim problemem. Od czasu do czasu jednak zdarzenie takie chwieje rynkiem niczym potężne trzęsienie ziemi, po którym nic nie wygląda już tak samo. Wyczuwalne jest ono jedynie przez Elliottowców. Tak było niecały rok temu w przypadku najważniejszej spółki W20, przyczyny upadków i zarzewia powstań, króla dywidend, ulubionej spółki inwestorów i spekulantów, dojnej krowy polskiego rządu i oczka w głowie drobnych ciułaczy - KGHM.

Analiza pojedynczej spółki to zawsze duże wyzwanie. W tym wypadku wyzwanie ociera się o szaleństwo. A wszystko to z powodu głębokiej niczym Kanion Kolorado przepaści odcięcia dywidendy z lipca 2012 r. "Luka" ta wprowadziła spory zamęt w identyfikację podstawowych struktura falowych w całym indeksie WIG20, o czym wspominałem niejednokrotnie w moich analizach. Zniszczenia w wykresie samej spółki są nieporównywalnie większe. Eliminacja efektu "luki" (a przecież dywidenda to realne pieniądze, tak jak wzrost wartości wewnętrznej aktywa, więc dlaczego w ogóle zwyczaj "odcinania" jest praktykowany...? dlaczego nie odcinać efektu spodziewanych pozytywnych wiadomości np. o lukratywnych kontraktach czy informacji nt. wezwania...?) wywindowałby cenę akcji w ostatnich miesiącach powyżej szczytu z 2011 r. Równocześnie zapobiegłoby to zejściu ceny w ostatnich tygodniach poniżej lokalnego szczytu bezpośrednio przed "odcięciem". A muszę to podkreślić: oba zdarzenia mają niebagatelne znaczenie dla interpretacji struktur falowych.

Ponadto, znaczna część kapitału napływająca do spółek z W20 służy jedynie ustawianiu kursu rozliczenia serii kontraktów terminowych, co dodatkowo ujmuje wiarygodności falom.

*   *   *   *   *

Poniżej przedstawiam interpretację która jest wg mnie najbardziej prawdopodobna - pełna i spójna na miarę możliwości własnych spółki. Nie mogłem przy tym nie oprzeć się pokusie umiejscowienia jej w kontekście wyczekiwanych przeze mnie wydarzeń, co jednak należy traktować nie jako próbę dopasowania faktów do teorii, ile raczej drogowskaz na rozstaju dróg wielu alternatywnych interpretacji. Częściowa inspiracja leży więc po stronie nadchodzącej ostatniej - najmocniejszej fali hossy, po zakończeniu której, moim zdaniem nastąpi fala bessy podobna do tej z lat 2007 - 2009, a także wydarzeń z przełomu 1999-2000, które powinny być najbardziej trafnym przybliżeniem nadchodzących wydarzeń.


W połowie 2011 roku KGHM wszedł w etap korygowania pierwszej dużej podfali złożonej fali trzeciej (I - II - 1 - 2 - (i-ii[tu jest rynek]-iii-iv-v) - 4 - 5 - IV - V), która rozpoczęła się w 2001 r. Przed powrotem do wieloletnich wzrostów kurs akcji powinien sięgnąć jednego z zaznaczonych poziomów. Fala korygująca, którą realizuje spółka to korekta płaska. Oczekuję, iż będzie ona rozszerzona schodząc znacząco poniżej dna fali A na co wskazywałby potencjał spadkowy zrealizowany w 1. podfali fali C. Fala C takiej korekty, o długości zazwyczaj równej fali A bądź, jeszcze częściej, stanowiącej 1,382 lub 1,618 jej długości, ma charakter impulsywny, a więc znacznie lepiej ukierunkowany niż fala A, czym często wprowadza rynki w błąd, dając im zwodnicze przekonanie o inicjacji odwrócenia trendu wiodącego.

W średnioterminowej perspektywie Konglomerat prezentuje się bardziej optymistycznie. 1. fala spadkowa powinna zostać bardzo mocno skorygowana rysując lokalne ekstremum fali 2. prawdopodobnie gdzieś w przyszłym roku. Zazwyczaj fale drugie przyjmują postać zygzaków (często złożonych) i nie widzę na razie podstaw do przypuszczeń, żeby tym razem miało być inaczej, szczególnie w przypadku spółki tak zmiennej jak KGHM.

*   *   *   *   *

Zadaję sobie od pewnego czasu pytanie: co będzie lokomotywą napędową już rozpoczętej, najbardziej lukratywnej fali hossy. Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa, szczególnie że hossa rozpoczęta w 2009 r. to jedynie złudna chwila wytchnienia fali B korekty płaskiej nie zaś zdrowa, strukturalna hossa a'la 2001 - 2007. Na dzień dzisiejszy, muszę przyznać z pokorą: nie znam odpowiedzi na to pytanie. Ale raczej nie będzie to Konglomerat Górniczo-Hutniczy Miedzi.

2 komentarze:

  1. dziękuję za wnikliwą analizę, gratuluję wiedzy,
    pzdr i zapisuję Pańską stronę do linków codziennych lektur najlepszych stron o inwestowaniu

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę,

    i coz, dziekuje za komplementy i wyroznienie, ale prosze rowniez pamietac ze najdoskonalsza, racjonalna wiedza nie jest gwarantem sukcesu tam gdzie stawka gry sa ludzkie emocje.. vide regula nadrzedna "Kodeksu";)

    Pozdrawiam i życzeę sukcesów na "parkiecie":)

    OdpowiedzUsuń

---------------------------
Przydatne kody html:

- wstawianie aktywnego linku
<a href="adres linku w cudzysłowach">wyświetlany tekst</a>

- wytłuszczanie tekstu
<b>tekst</b>
---------------------------