czwartek, 28 marca 2013

Pejzaż w środku burzy

Tym razem, inaczej niż zawsze, chciałbym skoncentrować się na podejściu wykluczającym do wyrysowanych struktur falowych na przestrzeni ostatnich miesięcy. Czyli - nie - dlaczego tak, a - dlaczego nie inaczej. Jako że jednak scenariuszy równolegle przeze mnie śledzonych jest kilka i naświetlenie tu powodów, dla których żaden nie dzierży palmy pierwszeństwa, zajęłoby parę stron tekstu, ograniczę się do wyjaśnień dotyczących jedynie scenariusza najbardziej prawdopodobnego po wiodącym.

Analizowana struktura obejmuje ostatnie 10 miesięcy a więc wydarzenia od majowego odbicia przez styczniowy szczyt po obecną korektę. Ten z początku mało obiecujący ruch z czasem okazał się być, w moim przekonaniu, falą inicjującą impuls fali C kontynuacji odbicia po głębokiej pierwszej fazie korekty zakończonej w 2009 r. Odbicie to przyjęło formę, jakże częstego w kontrfali -B- korekty płaskiej, zygzaka, znacznie bardziej rozbudowanego od wstępnej fali -A- korekty, która miała postać potrójnego zygzaka. Obecnie rynek jest na etapie korygowania wstępnych wzrostów fali C dużej fali -B- a więc w fali 2. fali C, która powinna znieść co najmniej 61,8 % fali 1. To wszystko brzmi trochę zawile, ale spojrzenie na wykres umieszczony w następnym poście powinien rozjaśnić obraz.

Długoterminowy sposób identyfikacji fal, który proponuję, obwarowany jest pewnymi warunkami i założeniami, które wymagają naświetlenia. Ale to innym razem. Dziś zajmę się jedynie ostatnim króciutkim, ale jakże ważnym wycinkiem struktury falowej reprezentującym powrót chwiejnego na razie optymizmu. Etapowi temu na mapie emocji odpowiada niewiara i zaprzeczenie.

Wielu specjalistów z dziedziny teorii fE wyznaje zasadę: "jeśli coś nie wygląda na impuls to znaczy, że nim nie jest". Praktyczne wykorzystanie tej zasady daje znakomite efekty w rękach doświadczonego "elliotowca". Jest też narzędziem zagłady w rękach amatora. Identyfikując struktury falowe nie powinno się zbyt szybko ulegać presji złudzenia korekty. Przypisywanie ruchowi takowych znamion jest łatwe lecz na dłuższą metę zwodnicze.

Kluczem do sukcesu jest umiejętność wyłuskania czystych impulsywnych ruchów w otoczeniu informacyjnego szumu z uwzględnieniem takich elementów jak: korekcyjny charakter 1. lub 5. fali (trójkąt ukośny), pozorna nieproporcjonalność długości fal (bardzo krótka fala 1. lub nadzwyczaj wydłużona i złożona fala 3.), możliwe załamanie w ostatniej fali oraz zakłamania techniczne (odcięcia potężnych dywidend / splity i resplity akcji).

W świetle tego wszystkiego oraz wobec mojej najlepszej wiedzy ostatni ruch JEST autonomicznym impulsem, który w najbliższych miesiącach znajdzie swoje potwierdzenie. Jedyną realną alternatywą pozostaje kombinacja: trójkąt ukośny początkowy + nieautonomiczny impuls, tworzące formację ABC korekty, która byłaby łącznikiem kontynuacji korekty spadkowej albo falą W większego zygzaka złożonego WXY(XXZ?).

 

Dlaczego jednak nie uważam powyższej opcji za wiodącą?

Przede wszystkim trójkąt ukośny winien być zwieńczony mocnym ruchem przeciwstawnym, materializującym się w momencie wyłamania formacji. Tutaj tego nie ma. Zniesienie jest niewielkie, nawet nie 30%, zaś sam ruch trwający zaledwie 3 sesje następuje z istotnym opóźnieniem. Ponadto ruch następujący ukazuje w pełni majestat siły rynku, czego rzeczywiście należałoby oczekiwać po domniemanej fali C, lecz nie po tak płytkiej korekcie. I na koniec trudno o przekonujące opisanie fali 1. domniemanej fali A, która miałaby tu charakter fali złożonej o wątpliwej jakości podfali v.

Natomiast wszystkie te wątpliwości przemawiają na korzyść aktualnej konfiguracji: płytkie zniesienie fali 3., siła fali 5. rekompensująca lichotę fali 1., jednoznaczność w definicji rozkładu fal, zmienność korekt (płaska rozszerzona w fali 2., zygzak w fali 4.).

 

Warto też zauważyć, iż wstępna faza odreagowania po załamaniu sprzed 5 lat trwała 11 miesięcy (marzec '09 - styczeń '10) natomiast następująca po nim faza korekty aż 28 miesięcy a więc mniej więcej 2,618 raza dłużej. Jest to piękna proporcja Fibonacciego, której wypełnienie winno w zupełności wyczerpać rynkowe obawy, niepewność oraz asekuranctwo i ostatecznie położyć kres tej, jakże męczącej, korekcie.

A na koniec aktualny obraz rynku na wykresie intradayowym.

wtorek, 26 marca 2013

Euro wsparcie

Euro jest bliskie wyczerpania potencjału krótkich pozycji. Wkrótce powinna rozpocząć się bardziej agresywna realizacja zysków. Nim to się rozpocznie fala b korekty płaskiej winna osłabić europejską walutę do poziomu 1.273 - 1.274 w stosunku do waluty amerykańskiej. Proces zamykania krótkich pozycji sprowadzi poziom korekty w okolice 1.334 (fala (iv).iii.3) lub nawet 1.343 (fala (ii).iii.3).


Umocnienie euro / osłabienie dolara pociągnie za sobą giełdy globalne ku nowym szczytom. Na prowincjonalnych parkietach sprokuruje jedynie korektę.

poniedziałek, 25 marca 2013

Paniczna korekta

Koniec końców wygląda na to, że rynek podąża ścieżkami przetartymi wcześniej i realizuje, analogiczną do podfali 2. pierwszej dużej fali korygującej wycenę indeksu (A), korektę płaską rozszerzoną.


Poziom docelowy dla fali II znajduje się w szerokim przedziale 2.400 - 2.470 pkt z poziomami kluczowymi ok. 2.400, 2.427, 2.445 oraz 2.470 pkt. Spadki wymalowały na wykresie 8 kolejnych, pogłębiających minima świec. Kontrakcja powinna potrwać 5 sesji, co w sumie złoży się na 13 świec kompletnej fali. Wszystkie te liczby są pięknymi elementami ciągu Fibonacciego projektującymi szczyt korekty w pierwszą środę lub czwartek kwietnia (ew. szybka i krótka "piątka" wieńcząca korektę w ostatnią przedświąteczną sesję).

Na koniec nie mogę nie wspomnieć o możliwym scenariuszu alternatywnym, którego pierwszą jaskółką jest dysproporcja poziomu wskaźnika RSI, który błyskawicznie spadł do strefy wyprzedania na poziomie 74 % (26 % wykupienia rynku). Takie zachowanie wskaźnika w przeszłości w podobnej sytuacji szerokiego obrazu rynku (grudzień '95, wrzesień '99, lipec '02, listopad '03 oraz maj '05) wskazywało na potężny odwrót rynków i zwiastowało silne wzrosty pod postacią już nie odreagowania lecz zakończenia korekty i kontynuacji trendu wzrostowego. Pozostaje to jednak jedynie wersją alternatywną planu działania gdyż nadal oczekuję na dokończenie ostatniej fali wzrostowej na S&P500 o zasięgu 1.575 - 1.615 pkt i następującą po niej kilkuprocentową korektę, a back up plan do takich realiów za bardzo nie przystaje.

piątek, 22 marca 2013

E-we-ne-men-t

Oto zaktualizowany, wiodący na ten moment obraz fali, która magnitudą swego zasięgu przerosła wszelkie prognozy. Dlaczego? Cóż, nie zajmuję się tu poszukiwaniem odpowiedzi na tego typu zagadki, których rozwikłanie pozostawiam rynkom, ale przypuszczam, że na niebywałą w skali globalnej (!) moc wyprzedaży wpłynęła przede wszystkim krystalizująca się perspektywa restrukturyzacji systemu emerytalnego w Polsce z alokacją środków z OFE w roli głównej.


Wczorajsza interpretacja fali została zanegowana wraz ze spadkiem domniemanej fali b korekty płaskiej rozszerzonej poniżej jej zasięgu maksymalnego. W związku z tym oraz, co nie od razu było widoczne, jednoznacznie impulsywnym charakterem ostatniej podfali, zmodyfikowałem jej identyfikację.

Fala jest w pewnym sensie ewenementem, gdyż zbudowana jest wg mnie z bardzo krótkiej fali 1. oraz dwóch (!) fal wydłużonych 3. i 5. z towarzyszącymi bardzo płytkimi korektami. Jest to fala, w której objawiły się ewidentne (irracjonalne jak zawsze) symptomy paniki.

Uważam, że fala jako całość jest kompletna lub bliska kompletności. Brakuje jeszcze być może jednej krótkiej fali dopełnienia formacji, czyli v z 5. o zasięgu ok. 2.365 pkt tym samym osiągając wyznaczony wcześniej, na wypadek sforsowania poziomu 2.419 pkt, poziom docelowy (2.350 - 2.370 pkt), który nomen omen został już osiągnięty. O wypełnieniu formacji świadczy fakt, że poziom RSI spychany brutalną siłą fali spadł poniżej 30 % a także osiągnięcie przez KGHM (nie można pomijać dominującego wpływu tej spółki na indeks) poziomu wsparcia (155 zł) gdzie popyt powinien odzyskać, przynajmniej na pewien czas, przewagę nad podażą.

Rozciągnięcie 5. podfali należy uznać za fakt zwiastujący silne odreagowanie o zasięgu końca fali 4. bądź raczej iv fali 3. [ewentualnie (iv) z iv z 3.]. Poziom idealny: 2.453 pkt.

P.S. Jak widać na wykresie brakuje oznaczeń identyfikacji fal wyższego rzędu. Będę potrzebował więcej czasu aby przemyśleć struktury falowe zarysowane w przeciągu ostatnich miesięcy. Brutalność aktualnej fali stawia bowiem przed rynkiem polskim (nie zaś przed rynkami w ogóle!) pare znaków zapytania...

czwartek, 21 marca 2013

OPB - C.II

Podfala II fali C wdała się w swą poprzedniczkę z fali A i jednakowoż przybrała formę korekty płaskiej rozszerzonej. Taka formacja łatwo zwodzi rynki i wyzwala niewielką falę paniki, gdyż jej dopełnienie wymaga nieoczekiwanego pogłębienia ekstremum impulsu. Odreagowanie raczej niższego stopnia (2.456 pkt), szybkie i krótkie - analogiczne do tego z fali A. Winno się sfinalizować do końca marca.


wtorek, 19 marca 2013

Ostatni podryg bessy - preludium

Ależ seria! W tak prosty sposób chyba najlepiej można skomentować to co wydarzyło się w przeciągu zaledwie 3 sesji na polskim parkiecie. A rynek nie koniecznie powiedział tu już swe ostatnie słowo, choć wsparcie, na którym oparła się ostatnia fala, jest bardzo mocne. Tak mocne, że jedyną szansą na jego przebicie może być otwarcie z luką... Jeżeli tak się jutro stanie to następne wsparcie WIG 20 odnajdzie znacznie poniżej 2.400 pkt (2.350 - 2.370). Poziom 2.408 jest nieistotny. Zmieni się też oczywiście identyfikacja fal.


Co się właściwie wydarzyło?

Najpierw, zgodnie z oczekiwaniami, indeks osiągnął  poziom idealny 2.520 pkt (odchylenie tak małe, że nieistotne) wyznaczając lokalne ekstremum a tym samym wierzchołek fali B. Stało się to w dniu wygasania marcowych serii opcji i kontraktów więc trzymałem się tego dnia z dala od rynków czekając na ostateczny fixing. Wczorajsza sesja otworzyła się ze sporą luką, na tyle istotną, że po raz kolejny zmuszony zostałem przez rynek do powstrzymania się z decyzją. I tu nasza giełda zagrała po raz kolejny na nosie wszystkim tracąc więcej niż otoczenie i nawet nie podejmując próby domknięcia luki, gdyż ta okazała się być jedynie cząstką większej struktury falowej, której realizacja była kontynuowana wraz z rozwojem wydarzeń na parkiecie. Dzisiejsza sesja w moich oczekiwaniach winna być sesją wyznaczenia tymczasowego ekstremum fali 1. Dlatego na dnie otworzyłem w końcu pozycje długie (tym samym przyznając się do porażki w rozegraniu fali 1, cóż tak bywa). Końcówka sesji skłoniła mnie jednak do podjęcia ostrożnej decyzji ich zamknięcia (ze stratą prowizji). Nieprofesjonalne bowiem jest otwieranie pozycji w przededniu kluczowych zdarzeń, na które nie mamy wpływu ani możliwości kontroli z racji nieczynnych rynków, z nadzieją jedynie, że decydenci podejmą decyzje zgodne z naszymi życzeniami a rynki zinterpretują je po naszej myśli. Taka postawa to przyznanie się, że na rynku jest się hazardzistą.

Moje decyzje nie zmieniają jednak faktu, iż uważam poziom 2.419 pkt za inicjujący falę 2., która powinna się wypełnić w ciągu 5 sesji osiągając ekstremum w zaprezentowanej na wykresie strefie przeciążenia. Jednak układ fal (świec) wskazuje na realne niebezpieczeństwo scenariusza sforsowania wsparcia luką otwarcia i wyrysowania nie trzynastu a siedemnastu (a może nawet dwudziestu jeden) podobnych fal o płytkich korektach. Stąd moje asekuracyjne zachowanie.

I tak to rynek nabił mnie w butelkę. Pora na rewanż!

czwartek, 14 marca 2013

Ostatni podryg bessy

Aktualna mapa nastrojów na W20 wraz z legendą.


Wyidealizowany ruch zakończyłby się wraz z ostatnim dniem kwietnia, zaliczając kolejne przystanki mniej więcej na poziomach:

(B)2.520 - 2.438(i) - 2.493(ii) - 2.294(iii) - 2.342(iv) - 2.265(C)

wtorek, 12 marca 2013

Hossa instant

Nie dalej jak w miniony weekend mój punkt widzenia rozwoju wydarzeń na giełdach uległ czemuś co chyba można by określić jako niewielkie coup d'etat. W związku z tym, by nie poprzestawać jedynie na abstrakcyjnej zmianie nastroju, a poprzeć go czymś bardziej "materialnym", przedstawiam analizę fal na indeksie 500 największych amerykańskich spółek. Oczywiście radosną - koniec z pesymizmem na "Mirażach Fortuny"!

A żeby było jeszcze weselej dodam, iż uważam, że indeks S&P500 jest wciąż bardzo daleko od osiągnięcia szczytu. A powinno to być zwieńczenie góry sporo wyższej niż nasze Rysy ;-).


Wykres przedstawia 2 identyczne scenariusze wydarzeń z tą tylko różnicą, że scenariusz (.) jest nieco bardziej optymistyczny, gdyż zakłada dodatkowy stopień złożenia w realizowanej obecnie fali. Natomiast nie objąłem analizą 3 scenariusza, który identyfikuje wszystkie fale jako zygzaki abc ujęte w pary wxy tworzące formację dużego potrójnego zygzaka WXYXXZ. W tym scenariuszu finalizowany byłby zygzak Y po którym nastąpiłaby korekta XX i kontynuacja wzrostów w podwójnym zygzaku Z. Jak więc widać nawet pesymistyczny scenariusz jest optymistyczny. Uważam jednak, że przedstawia mało prawdopodobną i zbyt naciąganą w obliczu siły trendów wersję interpretacji fal. Ostatecznie o tym z jakim ruchem mamy do czynienia zadecyduje głębokość korekty: (iv) ma maksymalny zasięg 1.474,51 pkt, .i - 1.398,11 pkt zaś XX - wszystko co poniżej a prawdopodobnie 1.385,43 pkt.


.:Przedziały czasowe Fibonacciego:.

Zastanawiałem się też dziś nad przedziałami czasowymi hossy i doszedłem tu do paru wniosków. Na początek przypominam, że mamy za sobą, od 2009 r., 2 duże kompletne fale. Nie są to jednak 1. i 2. fala impulsu (bo zbyt wesoło jednak być nie może). Zgodnie z "Wielkim Planem", który zaktualizuję niebawem, są to fale wewnętrznej "trójki" (korekty płaskiej rozszerzonej), która, jak to zwykle bywa przy takim rozwoju wydarzeń, przyjęła postać zygzaka. A więc fale, które już za nami to duże A i B. Poza tym zakończyliśmy podfalę 1. fali C i jesteśmy w środku fali 2.

Fala A trwała 22 miesiące. Gdyby fala C, która zakładam będzie nie dłuższa w zasięgu od fali A, miała trwać krócej, prawdopodobnie przyjęłaby długość 0,618 fali A. To daje 13 miesięcy. A ponieważ hossa trwa już 9 miesięcy, zostały by więc jeszcze ledwie 4. Za mało. Gdyby jednak fala C była jej równa w zasięgu czasowym (być może i cenowym) dałoby to rynkom 13 miesięcy od dzisiaj (i szczyt na poziomie ok. 4.700 pkt) co byłoby zgodne z teorią o szczycie w marcu / kwietniu 2014 r.

Teraz: przyjmując minimalny czas trwania fali 2. na połowę fali 1. (3,5 miesiąca), fali 3. na 1/3 fali 1. (2 i 1/3 miesiąca) fali 4. równej fali 2. (3,5 miesiąca) oraz fali 5. równej fali 2. (2 i 1/3 miesiąca) otrzymujemy 9 miesiący (fala 2. zrealizowana w stopniu 2,5 miesiąca). Jest to jednak czas minimalny i praktycznie uniemożliwiający indeksom osiągnięcie oczekiwanych poziomów.

Wyliczmy więc czas optymalny dla rozwoju fali C: fala 2. równa 0,618 fali 1. (4 i 1/3 miesiąca) fala 3. równa fali 1. (7 miesięcy) fala 4. równa 1,618 fali 2., bo fala 2. zaczyna wyglądać na prosty zygzak ABC, więc trójka złożona a więc i dłuższa (7 miesięcy), fala 5. 0,618 fali 4, bo ta złożona, więc fala 4. od niej szybsza (4 i 1/3 miesiąca). W sumie 19 miesięcy, co pasuje do teorii o szczycie hossy w październiku 2014 r. Jest to jednak znacząco więcej niż długość fali A. A dokładniej stanowiłoby to około 1,236 fali A. Nieco mniej zgrabna z proporcji Fibonacciego, ale prawdziwa. Pasuje.

Gdyby jednak przedłużyć hossę o dodatkowe 2 - 3 miesiące świątecznego rajdu indeksów i wyznaczyć szczyt na grudzień 2014 r. / styczeń 2015 r. otrzymujemy piękną proporcję Fibonacciego 1,382.

Miesiącami, które z pewnych (prawdopodobnie cykliczno - koniunkturalnych) powodów najczęściej okazywały się być ex post "turning points", odwracającymi nastroje rynkowe z hossy na bessę są marzec/kwiecień, lipiec/sierpień oraz październik. Ostatni scenariusz więc odrzucam jako nie przystający do wspomnianej obserwacji. Pierwszy również choć z innych powodów. Wydaje mi się, że marzec rzeczywiście będzie pewnym ekstremum, ale tymczasowym dla fali 4. Szczyt wypadłby później - w lipcu / sierpniu 2014 r. Indeksy nadal nie miałyby raczej dostatecznej ilości czasu na realizację zakładanych poziomów w 12 - 13 miesięcy. Chyba że nastąpiłaby istna eksplozja euforii vide maj 2005 r. - maj 2006 r. trwająca... 13 miesięcy (nomen omen).

Choć dzisiaj poziom 4.700 pkt wydaje się być herezją, to w obliczu 54 % spółek o współczynniku ceny giełdowej do wartości księgowej poniżej jedności oraz średniej dla całej giełdy równej 1,42, wzrost o 88 % niemożliwością jawić się przestaje. A przypominam, że u szczytu hossy z 2007 r. wskaźnik ten sięgnął 3 (a może nawet 4 - nie wiem, którym źródłom wierzyć, a nie mam dostępu do danych archiwalnych). Zresztą jest to maksymalna oczekiwana przeze mnie wartość. Złoty środek to na dzień dzisiejszy 3.700 pkt w II poł. przyszłego roku. I tego się trzymam.

P.S. Następnego dnia przebadałem falę A skrupulatnie pod lupą i wygląda na to, że... tylko pierwsze 11 (bądź nawet 9 - nie jestem pewny, wszystko to bardzo zagmatwane) miesięcy - od zimowego dna do szczytu kolejnej zimy - rysował się impuls... reszta to szum i zakłócenia (28 miesięczna [!] fala B stanowiąca ok. 2,618 fali A). Tak więc w uproszczeniu: za podstawę dla wyznaczenia długości rozwoju fali C przyjmuję 2,618 fali A, albo 0,618 sumy fal A i B, co w pierwszym przypadku daje 29 a w drugim 24 miesiące. Wyznaczałoby to szczyt hossy w październiku, bądź w czerwcu 2014 r. I znów wszystko zdaje się ogniskować na tym nieszczęsnym dla inwestorów w całej historii finansowych rynków miesiącu.

niedziela, 10 marca 2013

Beczka miodu w beczce dziegciu

Dzisiaj przedstawiam scenariusz, który w dłuższym terminie winien wlać sporo otuchy w serca długoterminowych inwestorów. Przy okazji przemianowałem identyfikację fal impulsu od dna zeszłego roku. Ta nieproporcjonalna fala i oraz korekty ii oraz iv jakoś nie dawały mi spokoju. Poniższe oznaczenie wydaje mi się być ostatecznie poprawne.


Dla stonowania pesymizmu obecnego na "Mirażach Fortuny" pokusiłem się o alternatywne spojrzenie na indeks 20 największych polskich spółek. W prezentowanej analizie na rynku dominować będą w najbliższych miesiącach wzrosty (Pan Wojciech Białek na swoim blogu sugeruje 19 miesięcy wyznaczając szczyt w październiku 2014 r., ale też wskazuje na marzec 2014 r., który jest równolegle datą docelową dla szczytów na giełdach amerykańskich identyfikowaną przez Tony'ego Caldaro, głównie na zasadzie analogii z hossą z lat 2002 - 2007), ciągnąc spółki na nowe szczyty (na pewno powyżej 3.000 pkt na zbiorczym indeksie W20, prawdopodobnie również powyżej 4.000 pkt) w przedłużającej się a rozpoczętej w 2007 r. korekcie płaskiej (3 - 3 - 5), która na środkowej "trójce" realizowałaby scenariusz solidnego zygzaka o zasięgu absolutnie minimalnym 3.330 pkt znosząc całą falę bessy o 76,4 % a prawdopodobnie znacznie mocniej. Tym samym nieuchronny powrót do spadków w potężnym impulsie odłożony zostałby na lata 2014 - 2018(?).

sobota, 9 marca 2013

Atrapa optymizmu

Fala 2. jest falą powrotu na rynki krótkotrwałego optymizmu. Jest to jednak optymizm o kruchych fundamentach. Można ją obrazowo scharakteryzować jako falę "uff... było blisko". Charakterystyczne dla niej jest, że na jej szczycie troski związane z narastającym pesymizmem fali 1. rozwiewają się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i są już niczym więcej jak tylko mglistym wspomnieniem niedawnych wątpliwości.

Prognozując szczyt fali 2. należy zadać sobie pytanie pomocnicze: czy w tym momencie rozwijająca się fala jest wyrazem powrotu do poprzedniego trendu, czy jedynie przystankiem na drodze odwróconych już emocji rynkowych. Jeśli to drugie będzie dominującym odczuciem, będzie to oznaczać, że fala 2. prawdopodobnie jeszcze nie osiągnęła swojego docelowego zasięgu. Musi ona najpierw przywrócić rynkom zwodniczą pewność siebie poprzedzającego trendu.

W kontekście emocji rynkowych falę B od fali 2. odróżnia to, że reprezentuje ona emocje chwilowego odpoczynku od dominującego trendu, po zakończeniu których następuje nieuchronna kontynuacja w, dodatkowym ruchu wyczerpania. Pesymizm towarzyszy więc całej fali B, która rozwija się pod prąd wbrew racjonalnym przesłankom. Jeśli falę 2. opisać jako zwodnicze "uff... było blisko" to fala B będzie wyrazem przekornego "a nie mówiłem...".

Różnica powyższa odzwierciedlana jest w falach Elliota poprzez stopień zniesienia fali poprzedzającej. Fala 2. regularnie znosi przynajmniej 61,8 % fali 1, a często znacznie więcej. Sytuacje w których zniesieniu podlega mniej niż 50 % należą do rzadkości. Dla fali B natomiast zniesienie w proporcji 61,8 % fali A lub więcej jest niebywałe. Natomiast zniesienie płytkie tj. w wielkości mniejszej niż 50 a często zaledwie 38,2 % jest charakterystycznym znamieniem fali B i równocześnie niemal pewną wskazówką na jej emanację.


.:WIG20 z lotu ptaka:.

Zaktualizowałem dzisiaj długoterminową identyfikację fal na W20. Nie wiem czy można uznać ją za ostateczną, ale wygląda obiecująco, a przede wszystkim uwzględnia wszystko czego w ostatnim czasie nauczyłem się na temat fE i uwzględnia różne alternatywy.

 
Jak widać wykres przestawia trzy scenariusze. Pierwszy - wiodący - zakłada, że wszystko co działo się na rynku od listopada 2007 r. miało charakter korygujący. Jest on zgodny z "Wielkim Planem" i zakłada istnienie wieloletniego rynku niedźwiedzia - potężnej korekty płaskiej 3 - 3 - 5. Drugi scenariusz jest mniej pesymistyczny. Identyfikuje on pierwsze trzy ruchy od dna z 2009 r, jako impuls, który jednak nie uległ jeszcze dostatecznej korekcie. W związku z tym zakłada on powtórkę z sierpnia 2011 r. i sprowadzenie indeksu do poziomu ok. 1.750 pkt gdzie swój początek wzięłaby fala 3. Ostatni scenariusz jest (wręcz szalenie, nie! raczej - szaleńczo) optymistyczny. Opisuje on ostatni ruch wzrostowy jako podfalę rozpoczętej już fali 3., która po krótkiej korekcie i w dłuższej perspektywie wyprowadziłaby rynek na nowe szczyty, czyli powyżej 4.000 pkt.

czwartek, 7 marca 2013

Zyg-trójkąt-zak - cz.2 - ostatnia?

Prawdopodobny scenariusz korekty realizowanej przez rynek.


Dokończenie przedstawionego ruchu, realizującego się pod prąd dominującym nastrojom, powinno dokonać się w ciągu 2 sesji.

wtorek, 5 marca 2013

Zyg-trójkąt-zak

I fala spadkowa wygląda na kompletną. Rynek jest obecnie w środku ruchu korekcyjnego rysując falę C, która powinna mieć długość 138,2, 161,8 bądź 200 % fali A, co wyznaczałoby szczyt korekty w przedziale 2.515 - 2.550 pkt. Nakładając na to nieodległy już poziom docelowy dla S&P500 w wysokości 1.553 pkt i uznając poziomy na DJIA za wypełnione oraz zauważając wyraźny opór EURO przed wzrostami, uważam poziom ok. 2.520 pkt za prawdopodobny koniec fali II przynoszącej rynkom płytką jak na falę 2. korektę, a w dalszej perspektywie sygnał silnej, bardzo długiej fali III.


sobota, 2 marca 2013

Euro-lider

Jako że wczoraj wysunąłem tezę o przewodniczej roli euro w perspektywie najbliższych dni, dziś, by nie pozostać pustosłownym, publikuję identyfikację rozwoju struktur falowych europejskiej waluty zapożyczoną od Sida Norrisa, najlepszego moim zdaniem, obok Tony'ego Caldaro, praktyka fE. Prognoza pochodzi ode mnie.


Jeśli chodzi o ramy czasowe rozwoju korekty, spodziewam się od 0,618 (jak na wykresie) jej czasu trwania względem fal poprzedzających do równości tego okresu, co przełożyłoby się na połowę bądź ostatni tydzień marca jako datę powrotu do spadków.

W scenariuszu "zapasowym" zakładam, że wykonamy jeszcze jeden bądź dwa kolejne ruchy w dół nim na rynek zawita większa korekta. Wyglądałoby to mniej więcej tak:

(I) 1.304 - 1.318 - 1.293 -.-.- 1.34

lub tak:

(II) 1.304 - 1.293 - 1.318 - 1.28 -.-.- 1.336

Kluczowe będzie wczesno-poniedziałkowe zachowanie rynków względem wartości euro. Właściwie jakiekolwiek dowartościowanie waluty od punktu wyjścia (wzrost do 1.3058 a następnie 1.31009 i wyżej) będzie równoznaczne z realizacją scenariusza z rysunku (bądź pierwszej alternatywy) i vice versa (spadek do 1.29902 a następnie 1.29665 i niżej).

piątek, 1 marca 2013

Pierwsza jaskółka

Dane, jakie napłynęły dziś ze świata można określić jednym z moich "ulubionych" słów jako ambiwalentne. Początek wyglądał pesymistycznie i spekulanci z forexa poczuli wiatr w żaglach. Zaczęło się gnojenie Euro "odsłona szósta" (co wygląda na trzeci zygzak, bądź  kontynuację fali B korekty płaskiej rozszerzonej w fali 4.) oraz indeksów giełdowych, ale wkrótce te ostatnie przestały reagować na kontynuację spadków waluty europejskiej, czego zresztą symptomy stawały się coraz wyraźniejsze już od pewnego czasu. Wygląda więc na to, że potencjał płynący z pozycji krótkich w końcu się skończył, a ponieważ nie stało się to wcześniej iskrą dla wyczekiwanego przeze mnie początku 5. fali wydłużonej, uważam ten scenariusz za zanegowany w obliczu jego wybujałego potencjału. GPW jest ewidentnie wymęczona spadkami i perspektywa powrotu do panicznych nastrojów z poprzedniego tygodnia, które przyniosły, zanegowane tylko chwilę później spadki, wydaje się oddalać. Nie wspominając o fali, która wyzwoliłaby moce zdolne wywołać niewielki krach!

Impulsem wyznaczającym ścieżki okazał się być zgodnie z oczekiwaniami wskaźnik ISM przemysłu, który zawędrował najwyżej od kwietnia ur. Impuls ten okazał się być na tyle mocarny, że samodzielnie, wbrew wszelkim przeciwnościom (KGHM, bezrobocie w strefie euro), "wyciągnął" indeks na zieloną stronę rynku!


Sytuacja techniczna na WIG 20 jest poplątana niczym węzeł gordyjski i oczekuję środków na miarę miecza Aleksandra Macedońskiego aby ją rozwikłać. Na razie mogę jedynie ostrożnie stwierdzić, że Polska powinna w najbliższym czasie naśladować otoczenie, a to oprze się na oczekiwanym odbiciu euro, w związku z czym oczekuję odwilży, w czasie której temperatura powinna znacząco wzrosnąć osiągając jeden z wymienionych wczoraj poziomów, przed ponownym zmrożeniem nastrojów i powrotem do spadków. Przy czym odreagowanie w Polce powinno być wprost proporcjonalne do względnie silnej na tle otoczenia skali ostatniej przeceny.

Oczekiwane poziomy docelowe w otoczeniu:
- euro: 1.328 / 1.345 pkt (wzrost o 2,2 do 3,5 %)
- S&P 500: 1.553 / 1.576 pkt (wzrost o 2,8 do 4,3 %)
- DJIA: 14.200 / 14.500 pkt (wzrost o 1,1 do 3,4 %)

Odrzucając stylem sędziowskim dwie skrajne wartości  mamy prognozę wzrostu od 2,2 do 3,5 %. Przekładając to na przypuszczalnie silniejsze niż w otoczeniu odreagowania na GPW prognozuję wzrost o skrają wartość 3,5 % co przełożyłoby się na około 90 pkt. Najbliższy takiej wartości opór równy jest 2.545 pkt i taki jest mój poziom docelowy.

Jeśli jednak przejawiam w powyższych założeniach nadmiar optymizmu i skala odreagowana okaże się niewielka, np. rzędu 38,2 %, wtedy na stół wróci tyle już razy wspominany przeze mnie (i nadal faworyzowany) scenariusz wydłużonej fali 5. Na marginesie: 38,2 %-owe zniesienie całego ruchu pokrywa się z 50 %-owym zniesieniem fali 3 a sam wzrost o 70 pkt dałby przyzwoite 2,8 %, które stanowi średnią z powyżej kalkulowanych prognoz.