czwartek, 31 grudnia 2015

Niech cię Elliott prowadzi...

Droga ze szczytu 2011 do otchłani 2016 jest wyjątkowo długa. Długa lecz zaskakująco w gruncie rzeczy prosta. Dwa mocne ruchy załamania rynku rozdzielił rozległy trójkąt wyczekiwania, paraliżując WIG20 na trzy długie lata. 

Moja droga - droga analityka fal Elliotta wydaje się w tym samym czasie znacznie krótsza. Być może dlatego, że była nieporównywanie bardziej wyboista i pełna wrażeń. Sygnały wysyłane przez rynek nie raz stawały się dla mnie pożywką dla spontanicznego zarysowania jakiegoś nowego scenariusza. Niektórych nie dało się zlekceważyć. Inne należało przeczekać i nie reagować. Wiele z nich okazało się być fałszywymi. Jednak przez cały czas towarzyszyła mi pewna wizja, która stopniowo krystalizowała się i z czasem stawała się bardziej spójna. Niczym twardy pień drzewa trwała niezmiennie i tylko wypuszczała nowe gałązki. Jedne rozkwitały, inne usychały a pień trwał.

9. marca 2013 r. w ramach artykułu opatrzonego tytułem "Atrapa optymizmu" opisywałem trzy możliwe wieloletnie ścieżki dla Wig20. Jedną z nich przedstawiłem następująco:

"[...] Drugi scenariusz jest mniej pesymistyczny. Identyfikuje on pierwsze trzy ruchy od dna z 2009 r, jako impuls, który jednak nie uległ jeszcze dostatecznej korekcie. W związku z tym zakłada on powtórkę z sierpnia 2011 r. i sprowadzenie indeksu do poziomu ok. 1.750 pkt gdzie swój początek wzięłaby fala 3. [...]".

Był to w tych zamierzchłych czasach jeszcze dość luźny pomysł pozbawiony silnego wsparcia ze strony argumentów, które można by zakotwiczyć w TFE.

4. lutego 2014 r. we wpisie pt. "Polska Giełda z lotu ptaka" umieściłem taki oto nieopatrzony komentarzem rysunek, jednak mówiący sam za siebie i przedstawiający przewodni scenariusz dla naszego rynku:


Wtedy jeszcze najwyższym prawdopodobieństwem materializacji darzyłem scenariusz z wielką rozpoczętą w 2007 r. falą płaską  (widać to na opisie rysunków; inną pozostałością z tamtych czasów jest widoczny obok WIELKI PLAN, niezmieniony dotąd, gdyż scenariusze do pewnego stopnia się pokrywają). No cóż... błędy młodego wieku :).

W końcu w roku 2015 nadszedł dzień rewolucji (choć wpis z 12. kwietnia opatrzyłem skromniejszym znaczeniowo tytułem "Ewolucja" ;)). Te "rewolucyjne" pomysły można by streścić w przedstawionym tam punkcie 4., który brzmiał:

"4. Rezygnuję z koncepcji trwającej wielkiej fali płaskiej rozpoczętej w 2007 r. na rzecz szybkiego potrójnego zygzaka zakończonego w 2009 r.",

do którego dołączyłem wyjaśnienie:

"Ad. 4. Cała koncepcja zdecydowanie bardziej pasuje do złożonej fali II (zygzak + trójkąt + zygzak) korygującej falę I hossy rozpoczętej w 2009 r. niż do fali -B- wielkiej korekty płaskiej, której wewnętrzna fala również byłaby płaska (vide pkt 58. KODEKSU, który wyjaśnia również dlaczego aktualna fala to E a nie D trójkąta)"

oraz w upublicznionej analizie indeksu WIG20: 


W tym momencie byłem już pewny swego a rynek utracił swoją władzę nade mną. Władzę iluzjonisty mamiącego moje zmysły tanimi sztuczkami skomplikowanej formacji zbyt długiego trójkąta.

Ostatecznie 3. czerwca 2015 r. w krótkiej notce uzupełniającej poprzedni wpis napisałem:

"[...] Każda kolejna sesja utwierdza mnie w przekonaniu, że trójkąt rozpoczęty w maju 2012 r. zakończył się spektakularnym podwójnym(!) załamaniem w maju 2015 r. po dokładnie trzech latach wyniszczającej nasz rynek apatii, niemocy, letargu, paraliżu, zblazowania... (proszę wstawić swoje słowo). Jeśli można by się czegoś wyjątkowego po fali -X- spodziewać to właśnie tego.[...]".

I tak od spektakularnego krachu fali W poprzez trójkąt wielkiej konsolidacji fali X rynek przeszedł do kontynuacji tej quasi bessy w fali Y, która powoli acz nieubłaganie dążyć będzie w najbliższych miesiącach do swojego finału:

 

czwartek, 17 grudnia 2015

To nie Miś Uszatek. To niedźwiedź grizzly

A więc rynek zdecydował. Wydłużenie stało się faktem. Jeszcze 1. dnia grudnia była pewna szansa, że "niedźwiedzie" zadowolą się mniejszym łupem. Jednak już następnego dnia zdradziły się ze swym nienasyconym apetytem.


Cała formacja, licząc od kwietnia 2011 r. jest kompletna w 95%. Pozostała finalizacja fali C, której 85% (a nie wykluczone, że nawet 100% - o czym w następnym akapicie) też jest już ukończone. Wraz z wyczerpaniem siły jej pędu zakończy się pięcioletni złożony zygzak korygujący impuls 2009 - 2011. A ponieważ 95% populacji jeleni zostało już wytrzebione, spodziewam się, że ostatni niedźwiedź grizzly padnie z głodu w ciągu paru miesięcy.

Co ciekawe w poniedziałek sumaryczny indeks WIG osiągnął wskazany przez mnie 27. maja we wpisie pt. "Dwie komety na nieboskłonie" poziom docelowy i odbił się z imponującą dynamiką. Sugeruje to możliwość podwójnego załamania we wspomnianych wcześniej falach. Byłaby to sytuacja bliźniaczo podobna do wydarzeń opisywanych w maju, od której ten trend się rozpoczął.

Niemniej większym prawdopodobieństwem darzę scenariusz, w którym następuje przynajmniej jeszcze jedno pogłębienie dna i osiągnięcie faworyzowanego przeze mnie poziomu docelowego dla indeksu WIG20, czyli 1.650 pkt. W związku jednak z prognozowanym końcem fali II i kontynuacją zawieszonej na 5 lat hossy, spodziewam się jakiejś "ekstrawagancji" w konstrukcji finału obserwowanej korekty.

Na koniec proponuję bardziej doświadczonym elliotowcom podelektować się widoczną na obrazku elegancko niezawodną zmiennością uwidocznioną w toku aktualnej fali i pośród jej składowych, zarówno poszczególnych ruchów motywu (krótkie vs. wydłużone) jak i korekty (horyzontalne vs. wertykalne, proste vs. złożone).

Kluczowy opór: 1.902 pkt.                                              

Kluczowe wsparcie: 1.804 pkt.

* * * * *

Na okres świąteczny planuję dwie publikacje. W pierwszej pokażę, jak prezentowane przez mnie rynkowe projekcje stopniowo brały górę i urzeczywistniały się; w drugim rzucę wyzwanie niefrasobliwym, zagubionym analitykom giełdowym i konformistycznym instytucjom finansowym prezentując śmiałe prognozy giełdowe na rok 2016.

środa, 2 grudnia 2015

Opowiastka

MM. Rok podwójnego millenium.

Amerykański indeks Standard and Poor's Five Hundred wspina się na wyżyny. Do szczytu osiągniętego pięć miesięcy wcześniej brakuje mu tylko parę procent. Podawany do wiadomości publicznej wskaźnik koniunktury w przemyśle Institute for Supply Management lekko zawodzi. Wskazuje czterdzieści dziewięć i dziewięć dziesiątych punktu. Oczekiwania były ciut wyższe. Pierwszy raz od osiemnastu miesięcy schodzi poniżej neutralnej. Stopy procentowe są wysokie. Sześć i pół procenta. W maju zakończył się właśnie cykl podwyżek. Alan Greenspan siedzi w zaciszu swojego gabinetu wewnątrz imponującego, pokrytego śnieżnobiałym marmurem budynku przy Alei Konstytucji w Waszyngtonie. Drzemie. Jest trochę zaniepokojony rozmiarami bańki internetowej. Na wszelki wypadek rozważa konsekwencje ewentualnej redukcji stóp. Rynek wyczekuje. Pierwsze cięcie od tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego ósmego roku nastąpi cztery miesiące późnej. Pół procenta.

Po drugiej stronie Oceanu Atlantyckiego w niewielkim, samodzielnym od dekady kraju wielkości Nowego Meksyku i produkcie narodowym Wisconsin, młody Warszawski Indeks Giełdowy Dwadzieścia konsekwentnie spada już szósty miesiąc z rzędu. Rozbieżność narasta. Rynek ma nadzieję, że to już koniec. Nie wie, że śrubowany właśnie rekord przetrwa lata. Obejmująca od ośmiu lat fotel prezesa Narodowego Banku Polskiego Hanna Gronkiewicz-Waltz właśnie podniosła stopy procentowe. To już dziewiętnaście punktów. Zastanawia się czy nie popełniła błędu. Z perspektywy miękkiego, skórzanego fotela w którym siedzi jej decyzja wydaje się jednak usprawiedliwiona. Ryzykowna, ale słuszna. Bynajmniej niebezpieczna. Ciężka modernistyczna bryła granitu budynku Banku działa na nią przytłaczająco. Nowy prezes będzie musiał posprzątać. Leszek Balcerowicz obejmie stanowisko za cztery miesiące. Dwa miesiące później obetnie stopy.

Jest wrzesień. Pierwszy. Kalendarzowa jesień. Anno Domini dwa tysiące.

Warszawski Indeks Giełdowy Dwadzieścia wskazuje tysiąc dziewięćset punktów. Z dużym hakiem. Jutro będzie niżej. Tyle co dziś pokaże znów dopiero za cztery lata i cztery miesiące.

wtorek, 1 grudnia 2015

Retrospekcja

Za nami 7 kolejnych spadkowych miesięcy. W historii już raz zdarzyła się podobna passa. Było to w 2000 r. Wtedy indeks WIG20 zaliczał niższe poziomy 8 miesięcy z rzędu od marca do października. (Co ciekawe druga najgorsza passa trwała zaledwie 5 miesięcy i miała miejsce w 2011 r. Nawet w czasie bessy 2007 - 2009 rynek nie spadał więcej jak przez 4 kolejne miesiące. Natomiast rekordy wzrostowe WIG20 ustanawiał dwukrotnie. Było to na przełomie 2005 i 2006 r. oraz w 2009 r. Obie serie trwały zaskakująco krótkie 6 miesięcy! Rekord wszech czasów natomiast został ustanowiony przez Indeks WIG. Na przełomie 1993 i 1994 r. giełda zachowywała się z niespotykaną nigdy później konsekwencją notując coraz lepsze wyniki przez 11 kolejnych miesięcy). Czy rekord sprzed 15 lat się utrzyma, zostanie wyrównany a może pobity... Niedługo się dowiemy.

Tymczasem przedstawiam aktualny rozkład fal korekty wg mojej najlepszej wiedzy, przy zachowaniu harmonii struktur i w pełnej zgodności z TFE.


Główne zmiany:
  • nie opisuję już fali iii z A jako trójkąta ukośnego,
  • fala v wieńcząca A jest teraz rozszerzającym się TUK,
  • fala A trwała 53 sesje,
  • fala B to płaska pędząca silnie rozszerzona w dół (b = 2,382a) kończąca się TUK zwężającym się (c = 0,764b),
  • fala B znosi 0,118 (0,5 x 0,236) fali A,
  • fala B trwała 39 sesji, co równa się ~0,764 fali A.
Ostatnia struktura jest nieponumerowana. W tej chwili rynek decyduje czy niezbędne będzie jej wydłużenie. Nie będę więc wychodził przed konie.

Kluczowy opór: 2.009 pkt.

Kluczowe wsparcie: 1.900 pkt.