czwartek, 17 listopada 2016

Nie samym Wigiem człowiek żyje

Porcja wykresów przedstawiająca analizę fal na paru popularnych, interesujących instrumentach.


Po raz ostatni analizę S&P500 robiłem w lutym. Stanąłem wtedy w poprzek oczekiwaniom dwóch znakomitych amerykańskich elliotowców: T. Caldaro oraz PUGa. Obaj oczekiwali silnej korekty rodzimych rynków. W krótkim wpisie poparłem wówczas koncepcję banku Goldman Sachs, który, jak wynikało z publikowanych przez niego raportów, oczekiwał jedynie tymczasowego schłodzenia nastrojów i kontynuacji hossy. Przedstawiłem to wówczas graficznie i podpisałem pod koncepcją, która z ówczesnego wyglądu fal rysowała się absolutnie poprawnie.

Obecnie za oceanem trwa kontynuacja hossy, która powinna osiągnąć poziom przynajmniej 2.500 pkt. (a może nawet 3.000 pkt.) w przeciągu 1-2 lat. Następnie oczekuję konkretnej korekty całego, zainicjowanego 7 lat temu ruchu, do poziomu mniej-więcej 1.600 pkt. Koncepcja ta jest tym razem zgodna z oczekiwaniami PUGa. T. Caldaro uważa, że ostatnia mocniejsza korekta odnosiła się do kompletnego 6-letniego cyklu i rynek realizuje po cichu scenariusz SUPERHOSSY.


Analiza dolara po raz ostatni ukazała się gościnnie jako wsparcie dla analizy indeksu WIG20 u progu lata. Dziś już widać, że koncepcja płaskiej rozszerzonej w 4. przegrała z rzadszym trójkątem biegnącym, który swój finał znalazł w połowie sierpnia b.r. Od tego czasu dolar wszedł w finałowy ruch kończący zainicjowany w 2008 r. i trwający już 8 lat cykl osłabienia złotówki. Za poziom docelowy dla końca fali -B- przyjmuję niezmiennie ok. 4,25 - 4,50 PLN. Z tego rejonu rozpocząć się powinien wieloletni cykl umocnienia złotówki. Tym samym również problem frankowiczów powinien wkrótce zacząć samoistnie znikać i to bez potrzeby ubiegania się do prawnej i budżetowej inżynierii. Lecz póki co rynek wykupił im bilety do jeszcze jednej wizyty w domu strachów.


Parę tygodni wcześniej szczegółowej analizie jako dobrego omenu dla polskiego rynku poddałem indeks  rynków wschodzących. Od tego czasu nic się nie zmieniło. Szczęśliwa gwiazda świeci nadal i rozświetla swym blaskiem drogę do dynamicznego rozwinięcia fali 3 w pięciu podfalach wewnętrznych, z których pierwsza i druga (przynajmniej w większej części) są już skończone.


Na koniec rynek, który na tym blogu nie znajdywał dotąd dla siebie miejsca. Z reguły unikam analiz towarów i jest to raczej tylko wyjątek ją potwierdzający. Niemniej nieprzemijające zainteresowanie tematem lokowania oszczędności w złocie, związane chyba z przewijającymi się co jakiś czas wizjami niewesołej przyszłości czekającej Polskę w kontexcie sytuacji międzynarodowej, skłoniło mnie do przedstawienia swojej interpretacji rynku złota w ujęciu ultra-długo-terminowym :).

Jak widać rynek towarów (podobnie jak crossów walutowych) porusza się ruchami korekcyjnymi A-B-C. Co prawda T. Caldaro w hossie rozpoczętej na początku millenium dopatruje się impulsu, jednak moje (znacznie mniejsze) doświadczenie wskazuje, że impulsy na rykach commodities oraz currencies uczestniczą (a i to nie zawsze) tylko w kreacji dużych fal korygujących A, B i C i takimi tylko strukturami poruszają się na dłuższych odcinkach. Takie też przyjąłem oznaczenie.

Obraz jest nieskomplikowany. Uwagę przykuwa fala B opatrzona znakiem zapytania. W swym extremum zniosła ona precyzyjnie 38,2% spadków, co jest nie tylko satysfakcjonującą wartością fibo dla zasięgu fali tego stopnia, ale wręcz idealną (teoretycznie oczekiwaną). Co więcej również zielona fala B po drugiej stronie "góry" była krótka - proporcjonalna w swym wyglądzie na tle równie proporcjonalnego korygowanego ruchu. All in all, choć wciąż możliwa jest jej kontynuacja do poziomu ok. $1.575 za uncję przed powrotem do bessy, to bardziej realne, że ta, po krótkiej odwilży, zdążyła już powrócić.