piątek, 4 marca 2016

EM = divErging Markets

Goldman Sachs opublikował niedawno analizę aktualnej sytuacji rynkowej połączoną z prognozami na rok 2016. Opracowany przez departament ISG rozbudowany raport skupia się głównie na rynku amerykańskim, jednak porusza również temat inwestycji w obszarze innych rynków, w tym "emerging markets". I właśnie ten aspekt przykuł w szczególności moją uwagę i skłonił do napisania tego krótkiego tekstu.

Termin został ukuty w latach '80 przez Bank Światowy, przetrwał jakimś cudem do dziś i ma się wciąż świetnie. Wtedy jednak świat miał zupełnie inne oblicze. Azjatyckie tygrysy dopiero dobijały się do drzwi zindustrializowanego świata, państwa bloku sowieckiego rozwijały się prężnie, ale tylko w ramach socrealistycznej rzeczywistości uwolnionej od wzajemnej konkurencji, dla Chin zaś perspektywa supermocarstwa była odległą mrzonką, a państwo bardziej niż na rozwoju skupiało swoje siły na podtrzymaniu wewnętrznej spójności.

Trzydzieści lat później Chiny są blisko przejęcia od USA roli światowego imperium, państwa Europy środkowo - wschodniej zmieniły blok operacyjny i rosną w jego ramach w siłę gospodarczą i polityczną a komputery, telefony i cała elektronika z Korei Południowej (Samsung, LG) czy Tajwanu (ASUS, Acer, HTC) dawno prześcignęła pod względem innowacji, jakości i opłacalności tę produkowaną w kraju kwitnącej wiśni (Sony, Sharp, Toshiba, Panasonic, JVC, Sanyo, Hitachi). Tylko pojęcie "rynków wschodzących", tak bezrefleksyjnie nadużywane również w raporcie GS, nie za bardzo chce się poddać ewolucji.


Powyżej można zobaczyć zestawienie wybranych przeze mnie gospodarek, zaliczanych powszechnie do grona "rynków wschodzących". Jak widać zróżnicowanie w ramach tej klasyfikacji jest ogromne. Wystarczy pobieżna analiza tabeli by zauważyć jak bardzo brakuje konsekwencji w wyborze członków grupy, która w tym świetle wydaje się być bardzo sztucznym tworem. W związku z tym zupełnie chybiona musi być próba analizy np.: rynku polskich akcji, względnej siły rosyjskiego rubla, zdolności wytwórczych przemysłu egipskiego czy zależności dochodu narodowego Tajwanu od globalnych cen surowców poprzez upraszczającą sprawę do poziomu absurdu, grupową analizę ekonomiczną państw powiązanych w ramach indeksu MSCI. Będzie to jak próba szczegółowego zbadania konkretnego zjawiska fizycznego na drodze obserwacji przez soczewkę rozpraszającą.

Na szczęście istnieją inne, elastyczne i lepiej dopasowane do rzeczywistości struktury. Na przeciw problemom spróbował wyjść np. wspominany Goldman Sachs, który ukuł w 2001 r. pojęcie BRIC. Przy czym zupełnie bezpodstawna jest modyfikacja akronimu do postaci BRICS (+ South Africa) (patrz: tabela). Lepiej już wygląda BRICM (+ Mexico), który nie przyjął się tylko dlatego, że nie wygląda już tak zgrabnie (BRIC - fonetycznie brzmi jak "brick" - cegła, BRICS - cegły). Inne interesujące zestawienia to: EAGLES (+ EAGLES Nest), CIVETS czy Next11. Najciekawiej w tym towarzystwie wyglądają "ORŁY" + "ORLE Gniazdo" zbierające głównie dość mocno ze sobą związane państwa Azji (Polska, jako jedyny czysto europejski przedstawiciel zaliczana jest do "Gniazda" i tym samym pretenduje do "ORŁÓW"). Niemniej również to rozwiązanie nadmiernie upraszcza sytuację i każdy, kto na drodze analizy wyników grupy utożsami je z wynikami konkretnego reprezentanta popełni poważny błąd.

Być może pora więc oderwać się od przestarzałych, stygmatyzujących i niemiarodajnych definicji upraszczających na siłę światopogląd. Ile razy słyszeliśmy, że dla inwestorów globalnych Polska to "rynek wschodzący" i jej indywidualna pozycja na tle reszty grupy jest nieistotna. Tylko ile nasz kraj ma naprawdę wspólnego z Rosją, Chinami, Meksykiem, Filipinami, Tajwanem czy Egiptem... Zamykanie lwa, tygrysa, żbika i kota domowego w jednej klatce to bardzo niemądry pomysł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

---------------------------
Przydatne kody html:

- wstawianie aktywnego linku
<a href="adres linku w cudzysłowach">wyświetlany tekst</a>

- wytłuszczanie tekstu
<b>tekst</b>
---------------------------