Pierwszą z nich można uznać jedynie za wariancję scenariusza przewodniego, w którym alternatywny sposób identyfikacji fal ex post pozostaje bez wpływu na przewidywany rozwój wypadków.
* * * * *
Chciałbym się tutaj zająć jedynie interpretacją pewnego "cacanego fakciku", o którym wspomniałem dwa posty wcześniej, pisząc: "Nie oczekuję korekty głębszej niż do poziomu 2.400 - 2.410 pkt. Na tej kondygnacji znajduje się zgrupowanie 50., 100. oraz 200. sesyjnych średnich, szczyt fali 1. oraz 50%-owe zniesienie Fibonacciego ostatniej fali, słowem... wsparcie zdolne utrzymać tonącego Titanica na powierzchni."
:-D
Jakimż wspaniałym narzędziem jest teoria fal Elliotta, czy nawet bardziej w tym wypadku, dobrze zrobiona analiza techniczna! Zabójcze otwarcie giełdy z 20. czerwca na poziomie 2.390 pkt z 23 punktową luką zapaliło u mnie nie jakąś tam "czerwoną lampkę", ale cały zespół multi-gigawatowych jupiterów zalewając mnie i cały W20 wodospadem szkarłatnego blasku! Od tego momentu czekałem co pokaże nasz rynek. I obserwowałem. I tylko szkoda, że wszystko to wydarzyło się tak blisko terminu wygasania opcji i kontraktów, w związku z czym ryzyko inwestycyjne było zdecydowanie zbyt duże dla każdego kto ma choć krztynę zdrowego rozsądku w głowie i instynktu samozachowawczego w świerzbiących palcach, aby wziąć udział w zabawie pt. rzucanie kamieniami w stronę Wielkiego Kanionu. Chyba, że giełda jest dla kogoś jedynie chwilą relaksu, odpoczynkiem od codziennej gry w rosyjską ruletkę.
W bieżącym momencie gra na wzrosty jest jedną z niewielu okazji typu "everybody wins" i tylko pozostający w gestii rynku wybór scenariusza osądzi na ile zyskowna będzie ta zabawa.
Titanic zatonął. Ale tym razem długo gnił na dnie nie będzie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
---------------------------
Przydatne kody html:
- wstawianie aktywnego linku
<a href="adres linku w cudzysłowach">wyświetlany tekst</a>
- wytłuszczanie tekstu
<b>tekst</b>
---------------------------