wtorek, 12 lutego 2013

R.M.S TePeSA

Cierpliwość na rynkach jest kluczem do sukcesu, impulsywność, najkrótszą drogą do bankructwa. Droga do powodzenia na giełdzie wybrukowana jest kamieniami opanowania i wyrachowania, co, na swój sposób, podkreślali m.in. Jesse Livermoore, Ralph Elliott czy Warren Buffett. Rynek potrzebuje wiele czasu, niemal zawsze znacznie więcej niż by można przypuszczać, by osiągnął wyznaczone sobie cele. Jest jak żyjący organizm, wije się jak wąż, którego głowa skręca już w prawo, tułów się ledwie wyprostował, ale ogon wciąż wykonuje skręt w przeciwną stronę. A mimo to, wąż porusza się już w obranym przez siebie kierunku i mimo pozornej sprzeczności ruchów, wszystko jest tak jak być powinno.

Gdyby więc podjąć się analizy ruchu węża obserwując poszczególne tylko fragmenty jego ciała, powstałby opis ruchu pełen sprzeczności a także obfitości dopuszczalnych możliwości. Taka też jest w swej naturze analiza fal Elliotta.


Mgła niepewności z dnia na dzień podnosi się coraz wyżej. Jeszcze wczoraj szanse na nowy szczyt w okolicach 2.650 pkt były realne. Po dzisiejszej sesji, zdominowanej przez katastrofę R.M.S  TePeSA potencjał indeksu spadł dramatycznie.

Na wykresie zawarłem dwa równoległe scenariusze, które uważam za prawdopodobne na dzień dzisiejszy. Pierwszy jest scenariuszem wiodącym.
  1. Scenariusz czerwony zakłada "impulsywny" spadek ze szczytów, który winien przynieść rynkom piątą, ostatnią falę spadkową. Może być ona: bardzo krótka, z możliwym zasięgiem zaledwie 2.445 pkt; uwzględniając podobieństwo długości fal 1. i 3. podobnej długości i osiągnie dno ok. 2.400 pkt.; złożona, o wstępnie określonym zasięgu od 2.350 do 2.240 pkt {min: (1,382 * 1. - 2. + 3. - 4.), max: [1,618 * (1. - 2. + 3.) - 4.]}. Po kompletnym impulsie mocna (szczególnie w razie złożenia fali) korekta powinna przywrócić rynki do poziomu 2.520 pkt lub wyżej.
  2. W scenariuszu niebieskim zajmę się szerzej, dotąd jedynie wspominaną przeze mnie, hipotezą o możliwej "porażce" fali V. Scenariusz ten jest znacznie bardziej pesymistyczny ale i znacznie mniej prawdopodobny z racji zastrzeżeń co do wiarygodności "załamania", o których pisałem wcześniej. Zakłada on ruch "impulsywny" rozpoczynający się załamanym szczytem dość znacznie poniżej szczytu "wizualnego". Jeśli zaznaczona czerwoną ramką na wykresie identyfikacja fali jest poprawna, to od załamanego szczytu należy rozpocząć liczenie kolejnych fal impulsu. Jako że wygląd ostatniej fali korekty wydaje się niedokończony, stawia to rynki przed kontynuacją korekty płaskiej o zasięgu 2.520 pkt, a następnie dwiema kolejnymi falami spadkowymi rozdzielonymi niewielką korektą, po realizacji których dopiero przyjdzie czas na głębszy oddech. Niestety za mało tymczasem danych do próby wyznaczenia dna takiej formacji, należy jednak mieć w pamięci, że 3. fala impulsu jest na rynkach akcji niemal zawsze najdłuższa!
Oba scenariusze rysują przed rynkami pesymistyczną wizję przyszłości. Jakże zmieniła się sytuacja za sprawą jednej spółki! Nie dalej jak dwa dni temu wspominałem o wypaczeniu wartości indeksu za sprawą odcięcia dywidendy na KGHM w lipcu ubiegłego roku i... "masz babo placek"! I choć można słusznie polemizować, czy należy przykładać wagę do ruchów indeksów generowanych przez takie samotne wilki, to należy pamiętać, że inwestorzy byli w posiadaniu dostatecznej ilości czasu na przewidzenie i przygotowanie się na tę katastrofę. To co się wydarzyło jest integralnym elementem teorii fal Elliotta, moderującym nastroje i oczekiwania inwestorów na różnych płaszczyznach czasowych i nie wolno tego lekceważyć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

---------------------------
Przydatne kody html:

- wstawianie aktywnego linku
<a href="adres linku w cudzysłowach">wyświetlany tekst</a>

- wytłuszczanie tekstu
<b>tekst</b>
---------------------------